Dzogczen Ponlop – chwila prawdy

„Zawsze, kiedy wybieramy się w długą podróż, czujemy, że cos jednego umiera, a coś drugiego się rodzi. Doświadczenia, jakie przezywamy, mają przemijająca naturę. W chwili, kiedy wychodzimy z domu i zamykamy drzwi, pozostawiamy za sobą swoje życie. Żegnamy się z rodziną i przyjaciółmi, mieszkaniem i rutyną, do której się przyzwyczailiśmy. Czujemy żal zmieszany z podnieceniem, kiedy wsiadamy do taksówki wiozącej nas na lotnisko. Kiedy bledną już obrazy domu, jesteśmy smutni z powodu rozstania i równocześnie zadowoleni, ponieważ uwolniliśmy się od tego, co nas ograniczało. Im bardziej oddalamy się od domu, tym bardziej skupiamy się na celu podróży. Myślimy mniej o domu, a więcej o tym, gdzie się udajemy. Zaczynamy przeglądać nowe mapy i myśleć o tym, gdzie wylądujemy. O nowych ludziach, nowych zwyczajach i otoczeniu – czekających na nas nieznanych doświadczeniach.
Dopóki nie dotrzemy do celu, jesteśmy w drodze – pomiędzy dwoma punktami. Jeden świat już się rozpuścił jak sen, następny jeszcze się nie pojawił. W tej przestrzeni mamy poczucie całkowitej wolności, jesteśmy wyzwoleni od swojego zwykłego „ja”, niezwiązani ze światem dnia codziennego i jego rutynowymi wymogami. Mamy poczucie świeżości i wartości chwili obecnej. Równocześnie czujemy się jednak trochę wystraszeni i pozbawieni gruntu pod nogami, ponieważ wkraczamy na nieznane terytorium. Nie mamy pewności, co stanie się w następnej chwili ani dokąd ona nas zaprowadzi. Jednakże, w momencie, kiedy się zrelaksujemy, znika brak poczucia bezpieczeństwa, otoczenie staje się przyjazne i wspierające. Znowu czujemy się swobodnie w swoim w swoim świecie i w naturalny sposób, pełni zaufania idziemy naprzód.
Jednakże podróż nie zawsze przebiega zgodnie zgodnie z planem. Jeżeli podróżujemy samolotem, lot może zostać opóźniony albo odwołany. Podczas podróży pociągiem zdarza się, że pogoda spowoduje opóźnienie. Kiedy jedziemy drogą, pęknięta opona w jednej chwili może nas zmusić do opuszczenia autostrady i udania się do warsztatu w małym miasteczku. Dlatego rozsądne jest przygotowanie się na wszystko, co może się wydarzyć. Powinniśmy wziąć ze sobą wszystko, czego będziemy potrzebować. Dobrze jest poznać trasę, położenie parkingów i stacji obsługi oraz miejscowe zwyczaje. Wtedy możemy się po prostu zrelaksować i być tam, gdzie się znajdujemy, co oznacza doświadczenie bycia w chwili obecnej.
Rozstanie się z tym życiem na wiele sposobów przypomina wyruszenie w długą podróż. W tym przypadku odbywamy podróż umysłu. Pozostawiamy ciało, ukochanych, swój majątek oraz doświadczenia tego życia i wyruszamy do nowego. Jesteśmy w drodze, pomiędzy dwoma punktami. Pozostawiliśmy już dom, ale nie dotarliśmy jeszcze do celu. Nie jesteśmy ani w przeszłości, ani w przyszłości. Jesteśmy wtłoczeni pomiędzy dzień wczorajszy a jutrzejszy. Miejsce, w którym się znajdujemy, to teraźniejszość, jedyne miejsce, gdzie możemy być.
Doświadczenie chwili obecnej, w buddyźmie tybetańskim znane jest jako bardo. Bardo dosłownie oznacza „przerwę”, ale także stan „pośredni”. A zatem możemy powiedzieć, że zawsze, kiedy jesteśmy pomiędzy dwoma momentami, znajdujemy się w stanie bardo. Poprzednia chwila już odeszła, a następna jeszcze się nie pojawiła. Istnieje luka, poczucie teraźniejszości, czysta otwartość przed pojawieniem się następnej rzeczy, niezależnie od tego, czy jest to następna myśl, czy następne życie. To samo wydarza się kiedy rozpoczynamy każdą podróż. Jesteśmy w stanie przejściowym – nawet, kiedy wychodzimy z pracy do domu albo opuszczamy dom i przenosimy się do innego miejsca. Jeżeli zwracamy uwagę na to przechodzenie i jesteśmy świadomi otoczenia, wtedy jest dużo bardziej prawdopodobne, ze również będziemy świadomi podczas bardo następującym po tym życiu – bardo umierania i śmierci. Będziemy mogli w większym stopniu kontrolować swoją podróż i z klarownym i uspokojonym umysłem konfrontować się z nowymi i rzucającymi wyzwanie doświadczeniami.

Kiedy potrafimy być w pełni obecni w doświadczeniach napotykanych podczas bardo śmierci, stają się one zwyczajne i naturalne. Wtedy faktycznie możemy sobie pozwolić na relaks i porzucić swoją nadzieję i lęk, zaspokoić swoją ciekawość, a także nauczyć się czegoś o sobie. Tego, ze w końcu to, kim w najbardziej autentyczny sposób jesteśmy, przekracza nasze ograniczone pojęcie „ja”. W tym przejściowym momencie mamy okazję, aby wyjść poza takie postrzeganie i poprzez rozpoznanie prawdziwej natury umysłu manifestację śmierci przekształcić w doświadczenie przebudzenia.

Dlatego też, podobnie jak przygotowalibyśmy się do jakiejś podróży – pakując ubrania itp. – bardzo wskazane jest poczynienie odpowiednich przygotowań do naszej następnej wielkiej podróży – przejście z tego życia do następnego. Tego rodzaju przygotowania stanowią temat tej książki”.