Czy to już miłość?
Nauka zachodnia dysponuje całkiem pokaźną liczbą wyjaśnień tego przejmującego uczucia. Badacze ludzkiego mózgu opisują stan zakochania jako chaos wzburzonych hormonów i substancji neuroprzekaźnikowych, panujący w mózgu osoby zakochanej. – zakochanie przypomina wręcz ciężką neurozę. Według psychologów rozwoju, miłość związana jest z ważnym zadaniami, którym musimy podołać w ciągu całego życia. Naukowcy zajmujący się związkami międzyludzkimi tłumaczą tęsknotę za miłością naszą inherentną potrzebą bliskości i bezpieczeństwa. Za tym wszystkim kryje się potrzeba zdefiniowania niepojętego zjawiska i próba wtłoczenia go w zrozumiały schemat logiki.
Zupełnie inaczej kwestię miłości postrzega filozofia wschodnia. Uznaje ona bowiem, że uczucie to po prostu istnieje i już. Ludzie zaś przychodzą na świat po to, aby wieść życie w miłości. „Miłość to nasz stan naturalny” – twierdzi dr Brenda Shoshanna, amerykańska psycholog, autorka i ekspertka buddyzmu zen. Dalajlama pisze „Miłość, współczucie i szczere zainteresowanie innymi – oto prawdziwe źródło szczęścia. Gdy rzeczywiście chcemy osiągnąć szczęście, musimy rozszerzyć obszar wpływów naszej miłości”.
Brzmi pięknie, a mimo to rodzi się pytanie dlaczego wobec tego nie stanowimy ciągle jedności, zarówno ze sobą, jak i z naszymi bliźnimi? Dlaczego przyjemny stan zakochanie nie trwa stale? Dlaczego kłócimy się i oszukujemy nawzajem? Dlaczego miłość się kończy i rozstajemy się? Najczęstsza odpowiedź na to pytanie brzmi „mój partner/partnerka po prostu nie pasuje do mnie”. Obojętne kogo poznamy, prędzej czy później zawsze coś okazuje się nie tak i związek się nie udaje – nawet gdy poświęcamy mu dużo starań. A jednak w naszych sercach wciąż pozostaje nienasycona tęsknota i przekonanie, że gdzieś w dalekim, wielkim świecie musi istnieć tej jedyny człowiek, z którym zrozumiemy się bez słów, który będzie miał wgląd w nasza dusze, a my w jego. Może więc następny partner okaże się tym jedynym?
W buddyzmie przekonanie takie uważa się za mylne. Dlaczego? O tym właśnie jest ta książka.
Miłość potrzebuje czasu – dla buddystów to oczywiste. Wymaga ona także cierpliwości, opanowania, uwagi i szacunku wobec drugiej osoby. Niektórzy czytelnicy mogą postawić zarzut, ze to wszystko brzmi wspaniale, ale jak zdobyć się na cierpliwość, gdy związek właśnie przechodzi głęboki kryzys? Na jaki szacunek zasługuje partner, który mnie oszukuje?
I wreszcie opanowanie – duże słowo, ale w codziennym życiu, z małymi dziećmi, stresująca pracą i partnerem, któremu stale trzeba przypominać o konieczności wykonywania podstawowych prac domowych, bardzo trudno jest zdobyć się na opanowanie.
Może osoba sięgająca po tę książkę przeżywa właśnie kryzys. Może w jej życiu wiele związków się nie udało i zadaje sobie pytanie, dlaczego tak jest. Ale może jest tak, że chce ona chronić swój obecny wspaniały związek i uczynić go jeszcze silniejszym. W każdej z wymienionych sytuacji jedno jest pewne: gdy miłość doznaje porażki, gdy nie sprawia, ze jesteśmy szczęśliwi, tak jak się spodziewaliśmy, powodem jest wcale nie to, ze szukamy – i nie możemy znaleźć – księżniczki czy księcia z bajki. Buddyzm, podobnie zresztą jak filozofia zachodnia, wyraża przekonanie, że miłość zaczyna się w nas i tylko wtedy, gdy pracujemy nad sobą, może nam się udać. Nie mamy możliwości zmieniania innych ludzi, ale zmieniając samych siebie, zmieniamy tez okoliczności, a wraz z nimi mnóstwo innych rzeczy”.
Anne-Barbel Kohle / dr Stefan Ries – DALAJLAMA DLA PAR (strony 8-9)