Leonard Scheff – Uwalnianie się od gniewu
Jednym z powodów dla których gniew nie traci na sile, jest ogólny brak świadomości, ze można się bez niego obejść, że istnieje alternatywa. Takie alternatywne spojrzenie na kwestię gniewu, którą tutaj nakreśliłem zaczerpnąłem z buddyzmu. Moje podejście nie ma jednak nic wspólnego z wiarą, tak jak nie ma też nic wspólnego z psychoterapią 0 choć, jak powiedział kiedyś twórca terapii Geshalt – Fritz Perls: Sama świadomość jest terapią per se. Najogólniej rzecz biorąc, przekaz tej książki można by ująć w taki oto sposób: Ból nie minie, dopóki nie przestaniemy siebie krzywdzić.
Zostaliśmy uwarunkowani, by wierzyć, że gniew pomaga osiągnąć cele. Większość z nas nie kwestionuje wściekłości, gdyż nie zdaje sobie z konsekwencji, jakie za sobą niesie. Na warsztatach radzenia sobie z gniewem, które od lat prowadzę, obserwuję, że już samo uświadomienie sobie, że można się od tej emocji uwolnić, sprawia, że jej destruktywna energia zaczyna tracić na sile.
innym, ważnym powodem, dla którego bardzo trudno nam zapanować nad sobą, jest fakt, że gniew uzależnia. Wybuchom towarzyszy stan silnego pobudzenia emocjonalno-fizycznego, skacze ciśnienie krwi, uwalnia się adrenalina. Taki fizyczny haj uzależnia równie mocno jak papierosy czy alkohol. Podobnie jak w przypadku innych nałogów, również przewlekły gniew wystawi nam prędzej czy później fakturę w postaci zawału serca, udaru i wielu innych schorzeń. Czasem słyszy się, jak ludzie mówią: Czuję, że żyję tylko wtedy, gdy jestem wściekła. To tak, jakby powiedzieć: Czuje się zdrowo tylko wtedy, gdy zaciągam się papierosem. Jest to przykład tego, co w buddyzmie określa się maja – świat iluzji stworzony przez myśli.
Wychodzenie za nałogów, takich jak uzależnienie od papierosów czy alkoholu, niepodzielnie wiąże się z przejściem przez piekło dostawienia, które trwa długie tygodnie, miesiące a nawet lata. Wracający do zdrowia alkoholicy są zgodni: Nie ma dnia ani godziny, by nie nachodziła mnie ochota, żeby się napić.
Na szczęście, uwalniając się od gniewu, nie musimy doświadczać dotkliwych skutków abstynencji. Wystarczy, że raz nad nim zapanujemy i poczujemy się lepiej, a bez żalu zrezygnujemy z tego starego, jakże szkodliwego nawyku.
Wydaje nam się, że gniew bywa użyteczny, a w niektórych przypadkach wręcz konieczny. Ale to nie prawda. Pojawienie się gniewu powinno być jasnym sygnałem, że reagujemy nieodpowiednio. Gniew popycha nas do działania, gdy zachowania innych ludzi są moralnie nie do przyjęcia, ale zazwyczaj jedynie pogarsza sytuację”.
Leonard Scheff – KROWA NA PARKINGU (strony 14-15)
Książka jest dostępna tutaj: