Namkhai Norbu – AUTOBIOGRAFIA

Namkhai Norbu – AUTOBIOGRAFIA / BIOGRAFIA AYU KHANDRO

Przekład: Marek Has

Wydawnictwo: na prawach rękopisu?

Wydanie I: lata osiemdziesiąte?

Stron:  64

Oprawa: miękka

Format: 204 x 150 mm

Fragmenty:

„Kiedy urodziłem się 17 dnia 10 miesiąca roku Ziemnego Tygrysa (8 XII 1938) we wsi Geug w prowincji Gonra Dege, mówiono że drzewa zakwitły na różowo, mimo iż była zima. Dwóch moich wujów odwiedziło moją rodzinę. Obaj byli uczniami wielkiego mistrza Adzama Drukpy, zmarłego kilka lat wcześniej i obaj byli obecnie mistrzami dzogczen. Stanowczo twierdzili, że jestem reinkarnacją ich nauczyciela, opierając się zarówno na tym, co im powiedział na krótko przed śmiercią oraz na fakcie że zapisał w swym testamencie pewne szczególne przedmioty męskiemu potomkowi, który, jak powiedział, urodzi się w rodzinie moich rodziców po jego śmierci. Kiedy miałem dwa lata zostałem oficjalnie uznany za inkarnacje wysokiego tulku ze szkoły Ningmapa, który podarował mi szaty. Nie pamiętam zbyt wiele szczegółów, ale przypominam sobie, że dostałem mnóstwo prezentów.

Kiedy miałem 5 lat, zostałem również rozpoznany przez XVI Karmapę i Situ Rinpocze (tego okresu) jako inkarnacje umysłu innego wielkiego mistrza, który sam reinkarnacją założyciela nowożytnego państwa Bhutanu, i którego linię stanowili Dharmaradżowie, czyli ziemscy i duchowi władcy tego kraju aż do początku XX wieku. Kiedy podrosłem, dano mi jeszcze kilka nowych imion i tytułów, a niektóre z nich były bardzo długie i brzmiały wspaniale. Ja jednak nigdy ich nie używałem, ponieważ wolałem nosić imię, które dali mi po urodzeniu rodzice. Nazwali mnie Namkhai Norbu, co jest na swój sposób szczególnym imieniem. Norbu oznacza klejnot, a Namkhai niebo lub przestrzeń. Na ogół nie spotyka się w tybetańskich imionach użycia drugiego przypadku. Jednak moi rodzice zdecydowali się tak mnie nazwać, ponieważ mieli dotąd cztery dorodne córki, a od lat marzyli o chłopcu. Tak silne było to ich pragnienie, że zaangażowali nawet pewnego mnicha, aby wykonał w ich imieniu inwokację do Tary, przez cały rok, z prośbą o spełnienie się ich życzenia. Ten mnich został także wychowawcą moich sióstr. Pewnego dnia przyśnił mu się sen, który wydał mu się pomyślnym znakiem. Śniło mu się, że piękna roślina wyrosłą przed paleniskiem w domu moich rodziców. Roślina ta wypuściła śliczny żółty kwiat, który zakwitł i wyrósł ogromnie. Mnich był pewny, że jest to znak wskazujący na urodzenie się chłopca. Później, kiedy się urodziłem, moi rodzice byli tak szczęśliwi, że pomyśleli, iż jestem darem niebios. Dlatego nazwali mnie „Klejnot Przestrzeni”. I to jest właśnie imię, które noszę”.