Dalajlama XIV – O WSPÓŁCZUCIU

Tytuł oryginału: How to Be Compassionate: A Handbook for Creating Inner Space and a Happier World (2011)

Przekład: Marta Czub

Wydawnictwo: HELION

Wydanie I: 2013

ISBN: 978-83-246-4468-1

Stron:  126

Oprawa: twarda

Format: 200 x 128 mm

Pozycja w katalogu BTwP: 0156

Fragmenty:

„Pożądliwość i nienawiść pojawiają się głównie dlatego, że nadmiernie przywiązujemy się do obecnego życia. Wydaje nam się, że tak będzie wiecznie, przez co koncentrujemy się na sprawach powierzchownych – dobrach materialnych i tymczasowych przyjaźniach i relacjach. Aby przezwyciężyć ten niemądry nawyk, trzeba zdać sobie sprawę, że nadejdzie taki dzień, w którym już Cię tu nie będzie.

Bez względu na długość życia, nawet jeśli dożyjemy około stu lat, każdy z nas musi w końcu umrzeć i stracić swoje ukochane życie. Może się to stać w każdej chwili. Bez względu na to, czy nam się w życiu powodzi, czy nie, życie i tak przeminie. Nie wydłużą go nam nawet największe bogactwa. W dniu śmierci nie pomogą Ci zgromadzone dobra; trzeba je wszystkie porzucić. Pod tym względem śmierć bogacza niczym się nie różni od śmierci dzikiego zwierzęcia”.

„Lepiej od początku cieszyć się ze swojej sytuacji materialnej, z natury rzeczy ograniczonej. Ponieważ jednak współczucie i altruizm nie mają granic, nie powinniśmy zadowalać się stopniem, w jakim udało nam się je osiągnąć. Niestety, często mamy odmienne zdanie: pod względem duchowym zadowala nas nawet drobna praktyka i niewielki rozwój, ale pod względem materialnym ciągle chcemy więcej. A powinno być na odwrót. Błędem jest sądzić, że tylko dlatego, iż masz dużo pieniędzy, warto wydawać więcej na jedzenie, ubrania i ozdoby. W takiej sytuacji lepiej wydać więcej na opiekę zdrowotną i edukację dla biednych. Nie chodzi o odgórnie narzucony socjalizm, lecz o autentyczne współczucie.

Cała tajemnica leży w zadowoleniu. Jeśli jesteś zadowolony ze swojego stanu posiadania, to naprawdę jesteś bogaty. Bez zadowolenia nie osiągniesz szczęścia, nawet będąc miliarderem. Zawsze będziesz chcieć więcej i więcej, przez co, zamiast się bogacić zubożejesz. Jeśli szukasz satysfakcji na zewnątrz, nigdy jej nie znajdziesz. Nigdy nie zaspokoisz swojego pożądania.

Tybetańskie księgi buddyjskie opowiadają historię króla, który przejął władzę nad światem, a gdy tak się stało, zaczął myśleć o podboju krainy bogów. Koniec końców wieczne niezadowolenie i duma zabiły w nim wszystko, co dobre”.

„Trzeba mieć na uwadze przemijanie – pamiętać, że nie zabawimy tu długo. Bez świadomości śmierci nie wykorzystasz wyjątkowego ludzkiego życia, które przypadło Ci w udziale. Świadomość nieuchronnej śmierci sprawia, że podchodzisz do życia z większą energią, a jeśli zaakceptujesz fakt, iż śmierć jest jednym z jego elementów, to gdy wreszcie nadejdzie, dużo łatwiej ją przyjmiesz. Niedobrze, gdy ludzie w głębi serca wiedzą, że śmierć kiedyś nadejdzie, ale specjalnie nie chcą o tym myśleć. To samo tyczy się sytuacji, gdy człowiek nie potrafi zaakceptować wieku starczego i uważa ten okres za coś niepożądanego, a co za tym idzie za sprawę, nad którą nie warto się zastanawiać. W efekcie nie jest na nią przygotowany psychicznie – gdy, co nieuniknione, nadchodzi, ciężko mu ją znieść.

Z bezcelowym przywiązaniem najlepiej walczyć za pomocą świadomości, że w naturze życia leży to, iż wszystko, co przychodzi, w końcu odchodzi – rodzice, dzieci, bracia, siostry, przyjaciele. Bez względu na to, jak bardzo ludzie się kochają, w końcu będą musieli się pożegnać.

Rezygnacja z przywiązania nie oznacza, że powinieneś zaprzeczać istnieniu swoich podstawowych potrzeb, takich jak potrzeba zaspokojenia głodu, bezpieczeństwa czy potrzeba snu. Powinieneś natomiast odgrodzić się od powierzchownych bodźców, które wywołują reakcje typu: „Cudownie!”, „Musze to mieć!, „Ach, gdyby to tylko należało do mnie!” Ulegając w życiu tego rodzaju odczuciom, sprawiasz, że pieniądze i zbytki pociągają Cię bardziej niż rozwój duchowy; odczuwasz więcej szkodliwych emocji, co prowadzi do kłopotów, wywołując niepokój zarówno w Tobie, jak i wśród otaczających Cię ludzi; starasz się w jakiś sposób dać upust swoim emocjom, co jest źródłem większych problemów. Wymęczony przywiązaniem, nie potrafisz znaleźć ukojenia”.

„Jeśli nie będziesz zwlekać do ostatniej chwili z akceptacją świadomości, że w którymś momencie umrzesz, jeśli w sposób realny ocenisz swoją obecną sytuację, to nie dasz się pochłonąć dążeniu do realizacji powierzchownych, krótkofalowych celów. Nie będziesz zaniedbywać tego, co liczy się w dłuższym rozrachunku. Lepiej z miejsca uznać, że kiedyś umrzesz, a dopiero potem zdecydować, co jest warte Twojej uwagi. Jeśli będziesz mieć zawsze w pamięci to, jak szybko mija życie, zaczniesz bardziej cenić swój czas i robić rzeczy naprawdę wartościowe. świadomość nieuchronności śmierci rozbudzi w Tobie potrzebę, by zaangażować się w praktykę duchową i pracować nad swoim wnętrzem, zamiast tracić czas na rozrywki: od picia i jedzenia po niekończące się rozmowy i plotki o sporcie, wojnach i miłości. Zapamiętaj indyjskie powiedzenie: „Nieuchronnie nadchodzi czas Twojej śmierci”.

Gdyby nasze ciało w ogóle się nie zmieniało – gdyby jego stan się nie pogarszał – moglibyśmy odsuwać w czasie decyzję, by zrobić z niego jak najlepszy użytek. Życie jest jednak kruche i wszelkie zewnętrzne i wewnętrzne czynniki mogą je z łatwością zniszczyć. Ponieważ ciało jest uzależnione jest od tak wielu, często wzajemnie sprzecznych czynników, fizyczny dobrostan to tylko stan chwilowej równowagi, a nie niezmienna harmonia. Jeśli na przykład jest Ci zimno, ogień na początku miło rozgrzewa, ale w zbyt dużej dawce przestaje być przyjemny. To samo tyczy się chorób; lek na jedną dolegliwość może wywołać kolejną, której znów trzeba będzie zaradzić. Fizyczny komfort to tylko tymczasowy brak problemów i komplikacji.

Nasz organizm, by przetrwać, potrzebuje pokarmu, jeśli jednak jest go za dużo, wówczas to samo, co zapewnia zdrowie, staje się źródłem choroby i cierpienia. W krajach cierpiących na niedostatek pożywienia głód i niedożywienie są przyczyną ogromnego cierpienia, ale w krajach obfitujących w pełnowartościowy pokarm ludzie dalszym ciągu cierpią, choć tym razem na skutek przejedzenia i niestrawności. W momencie równowagi, gdy nic nam nie doskwiera, mówimy o „szczęściu”, ale głupotą jest sądzić, że tym samym uwolniliśmy się od cierpienia i chorób lub że jesteśmy w stanie się od nich kiedykolwiek uwolnić. Brak chorób, wojen czy głodu nie oznacza przecież, że nie umrzemy. Rozkład leży w naturze rzeczy. Od chwili poczęcia ciało narażone jest na działanie sił, które prowadza do śmierci”.

„Gdy ludzie, którzy nie zastanawiają się nad negatywnymi aspektami szkodliwych emocji takich jak gniew, mają jakieś trudności i wpadają we wściekłość, uważają, że mają do tego pełne prawo, nawet jeśli przejmują się odrobinę tym, jak będą postrzegani przez innych. A ponieważ uważają wściekłość za coś normalnego, nie starają się nawet jej załagodzić.

Natomiast osoby, które uważają szkodliwe emocje za negatywne i złe, nie godzą się na gniew. Niekiedy może on wziąć nad nimi górę, ale wgłębi serca ludzie tacy nie poddają się jego działaniu. Nawet jeśli nie podejmują wystarczających środków zaradczych, wewnętrzny opór wobec złości na dłuższą metę wiele zmienia. Dlatego ważne jest, by uświadomić sobie złe strony gniewu.

Zadaj sobie pytanie: czy gniew czemuś służy? Czy Ty lub osoba, na którą się wściekasz, coś z tego macie? Nic dobrego z tego nie wynika. A koniec końców gniew wyrządza Ci większą krzywdę niż jakikolwiek człowiek. Gdy jesteś wściekły dobre jedzenie traci smak. Gdy jesteś wściekły, twarze współmałżonka, dzieci czy przyjaciół zaczynają Ci działać na nerwy, i to nie dlatego, że się coś w nich zmieniło, ale dlatego, że zmieniło się Twoje nastawienie.

Z drugiej strony, w obliczu nieszczęścia dużo łatwiej sobie z nim poradzić, jeśli nie ma w Tobie gniewu. Gniew jest niemal bezużyteczny. Niekiedy można sięgnąć po ostre słowo, by powstrzymać kogoś przed zrobieniem czegoś głupiego, ale główną motywacją nie powinien być w tej sytuacji gniew: powinny nią być miłość i współczucie. Działania wypływające jedynie z gniewu nie przynoszą nic dobrego; gdy zdasz sobie z tego sprawę, będziesz miał w sobie większą determinację, by stawić opór”.”Warto codziennie przypominać sobie o istocie umysłu i się na niej koncentrować. Ciężko jednak uchwycić umysł, który skrywa się za przeróżnymi myślami. W ramach ćwiczeń w rozpoznawaniu istoty umysłu: 1. Przestań rozpamiętywać wydarzenia z przeszłości. 2. Następnie przestań rozmyślać o tym, co mogłoby się wydarzyć w przyszłości. 3. Pozwól umysłowi płynąc z własnym nurtem, nie skrywając go za fasadą myśli. Obserwuj go przez chwilę w jego naturalnym stanie. Gdy słyszysz na przykład jakiś hałas, to po tym, jak go usłyszysz, ale zanim zdążysz zidentyfikować jego źródło, możesz wyraźnie poczuć, że Twój umysł pozbawiony jest myśli, choć zarazem nie śpi; w takim stanie odbierasz dźwięk jako odzwierciedlenie klarowności i wiedzy umysłu. W takiej chwili da się uchwycić jego istotę. Na początku, zanim przyzwyczaisz się do tego rodzaju praktyki, może Ci być dość trudno, ale z czasem umysł zacznie przypominać przejrzystą wodę. Spróbuj pozostać w tym stanie i oswoić się z nim, nie pozwalając, by rozpraszały Cię jakiekolwiek myśli.Oddawaj się tego rodzaju medytacji z samego rana, gdy umysł już się przebudził i jest niezmącony, a zmysły jeszcze nie odbierają zbyt wielu bodźców. Dobrze jest nie jeść poprzedniego wieczora zbyt dużo, bo dzięki temu będziesz lepiej spać, a następnego ranka umysł będzie lżejszy, a uwaga bardziej wyostrzona. Jeśli zjesz za dużo, Twój sen będzie ciężki i będziesz się czuć prawie jak nieboszczyk. Osobiście co dzień najadam się do syta podczas śniadania i obiadu, a wieczorem zjadam tylko odrobinę – niecałą połowę filiżanki sucharków; kładę się wcześnie spać i wstaję o trzeciej trzydzieści rano, by medytować.Sprawdź, czy obserwowanie natury umysłu z samego rana przełoży się na zwiększenie jego czujności w dalszej części dnia. Na pewno uspokoisz myśli. Jeśli będziesz w stanie codziennie przez chwile medytować, odsuwając od siebie bezładne myśli, Twoja pamięć też się poprawi. Umysł konceptualny skoncentrowany na myśleniu o tym co dobre i złe, będzie mógł odpocząć. Lekkie oderwanie od konceptualnego myślenia jest jak niezbędny wakacyjny odpoczynek.Bez względu na charakter tego świata, zaufasz fundamentalnej istocie klarowności umysłu, nie będziesz cierpieć ani nie staniesz się przyczyną cierpienia. Gdy umysł zna własną istotę i gdy wiedza ta zostanie wsparta przed odpowiednio silną koncentrację, stopniowo będzie można zredukować, a w ostatecznym rozrachunku wyeliminować stany umysłu będące źródłem nieustannego cierpienia”. „Natykając się na różnego rodzaju dobre i złe rzeczy, nie powinieneś przywiązywać się do pozorów, tylko uznać je za iluzję; w ten sposób nie ulegniesz wpływom nieszczących emocji typu pożądanie czy złość. Pozwól, że wyjaśnię.Jest mnóstwo rozbieżności między tym, co nam się wydaje, a tym, jak jest naprawdę. Coś nietrwałego sprawia wrażenie trwałego. Źródło bólu, takie jak obżarstwo, wygląda na początku na źródło przyjemności, choć koniec końców nim nie jest. W rzeczywistości jest bowiem źródłem kłopotów. Choć pragniemy szczęścia, to nie wiemy, jak je osiągnąć; choć nie chcemy bólu, nie rozumiemy zasad jego funkcjonowania i w ostatecznym rozrachunku sami się do niego przyczyniamy.W księgach buddyjskich magiczne lustra, odbicia i miraże służą temu, by zyskać ogólny pogląd na rozbieżność pomiędzy tym, co się wydaje, a tym, co jest. Rzecz nie w tym, że Ty czy inni ludzie to iluzja’ raczej przypominacie iluzję, która choć wydaje się istnieć sama z siebie, to tak naprawdę nie istnieje. Budda mawiał: „Wszystkie rzeczy mają atrybut fałszu, ułudy”.Oczy widzów na pokazie magicznym ulegają sztuczkom iluzjonisty, który zwodzi widownię tak, by wydawało jej się, że widzi konie, słonie, smakowity posiłek czy atrakcyjnego mężczyznę czy piękną kobietę. Na podobnej zasadzie wierzymy w pozory otaczającej nas rzeczywistości i wyolbrzymiamy znaczenie dobrych lub złych zjawisk, dając się w efekcie ponieść pożądaniu lub nienawiści. Emocje te z kolei stają się przyczyną nadproduktywnych działań i pozostawiają w naszych umysłach negatywne ślady, składające się na naszą karmę. Mimo że dana rzecz nie istnieje sama w sobie, nam tak właśnie się wydaje i tak to oceniamy, co przysparza nam tylko kłopotów. Gdy na przykład wściekamy się na kogoś, uważamy, że osoba jest podła, ale później, gdy emocje opadną, często stwierdzamy, że nasza wcześniejsza ocena i zachowanie były żałosne, a nawet absurdalne”.