Akong Tulku Rinpocze – prawdziwe współczucie
Po pierwsze rozwijamy współczucie wobec siebie, a potem robimy następny krok – rozszerzamy je na innych. Możemy oczywiście uznać, że nie musimy tego robić, że jesteśmy wystarczająco dobrzy i kochający. Istnieją nieraz autentycznie głębokie i bliskie więzi między mężem i żoną, bratem i siostrą czy pomiędzy przyjaciółmi, prawdziwa miłująca dobroć obejmuje jednak wszystkich. Główny problem naszego społeczeństwa polega na tym, że łatwo zakochujemy się w naszych przyjaciołach i kochankach, nawet w naszym majątku, jednak ten rodzaj miłości jest wąski i ograniczony. W kochaniu przyjaciół i krewnych nie ma nic złego, może się w tym zawierać wiele dobra, dobroć zaś musi mieć gdzieś swoje początki. Jeśli jednak ograniczymy miłość wyłącznie do naszych bliskich, sami założymy sobie łańcuchy, Tego rodzaju więzi mogą działać dwojako: są w stanie zarówno nas spętać, jak i być dla nas otuchą.
Próbujemy więc nie ograniczać naszego współczucia do jakiejś szczególnej grupy lub kategorii ludzi. Nasze uczucia łatwo się budzą, gdy mamy do czynienia z biednymi czy głodnymi, podczas gdy możemy mieć trudności ze wzbudzeniem w sobie współczucia w stosunku do bogatych i dobrze odżywionych. Mimo iż cierpienie tych drugich – jak obawa przed utratą zdrowia czy majątku, lek przed podjęciem jakiejś decyzji – są raczej psychicznej natury, nie muszą być przez to mniej dotkliwe. Biednych ludzi nękają problemy innego rodzaju, takie jak proste pytanie, czy mają wystarczająca ilość pożywienia. Musimy nauczyć się obdarzać współczuciem wszystkich ludzi, niezależnie od ich majątku czy rasy.
Właściwy rozwój zgodny z tymi wskazaniami, uczyni nas o wiele bardziej szczęśliwymi i zrównoważonymi. Ponieważ umysły ludzkie oddziałują na siebie, rozpowszechnianie się głębokiego, intensywnego współczucia w naturalny sposób przynosić będzie dobro wszystkim wokół nas. Gdy dojrzewa nasz potencjał i wzrasta nasza siła, stajemy się tym samym mniej podlegli i zależni od wsparcia i pociechy ze strony innych. Niemniej musimy pilnie strzec byśmy nie stali się dumni i nazbyt pewni siebie.
Istnieje ryzyko, iż zaczniemy myśleć, że wskutek podążania duchową ścieżką stajemy się kimś szczególnym, kimś w pewnym sensie lepszym od innych. Naszym celem jest jednak służenie innym, a nie – bycie przez nich obsługiwanym. Kształcenie współczującego umysłu nie oznacza zastygnięcia i oczekiwania w nadziei, że inni spełnią nasze życzenia, tak jakbyśmy byli rodziną panującą, a inni – naszymi służącymi. Taki rodzaj dumy stanowi wielką przeszkodę w praktyce. Nie powinniśmy też patrzyć z góry na tych, którzy cierpią, uważając, ze są kimś gorszym lub że dzieje się z nimi coś złego. Bardzo ważna jest pokora; leży ona właściwie w samym sercu prawdziwego współczucia. Powinniśmy być gotowi dawać siebie i poświęcać się dla powszechnego dobra”.
Akong Tulku Rinpocze – POSKRAMIANIE TYGRYSA (strony 41-42, wydawnictwo JACEK SANTORSKI & CO)