POŻĄDANIE I SEKSUALNOŚĆ W BUDDYJSKICH TANTRACH

Spotkanie dakini przez osobę praktykującą tantrę jest wolnym od wszelkich koncepcji żywym i poruszającym przeżyciem. „Gorący oddech dakini” – unikatowa praca Judith Simmer-Brown, oparta na tego rodzaju osobistych doświadczeniach, zainspiruje każdego, niezależnie od płci, kto szczerze poszukuje duchowości i interesuje się tantryczną tradycją buddyzmu tybetańskiego.
=====

Jedną z pierwszych rzeczy, które Budda odkrył, siedząc pod drzewem oświecenia, była rola pożądania i namiętności w ludzkim życiu. Zrozumiał, że ludzka egzystencja jest pełna trosk i kłopotów i że te zgryzoty wynikają z pożądania (triszna, sepa), rodzaju żądzy, która prowadzi bezwolne istoty ludzkie do ciągłego przeżywania bolesnych doświadczeń. Wszyscy pragniemy być szczęśliwi i nie chcemy cierpieć. Wszyscy szukamy przyjemności i stosujemy złożone strategie, by uniknąć cierpienia.

Nauki tybetańskie nadają charakterystyczną perspektywę tej ludzkiej właściwości, podkreślając, że pożądanie nie wygląda u wszystkich istot tak samo i tylko ludzie mają wyjątkowo silną skłonność do tworzenia marzeń, wyobrażeń, pragnień i odczuwania tęsknoty na każdym etapie życia. Nasze życie jest nasycone namiętnym przywiązaniem w rozmaitych formach. Konsumpcjonizm dominujący we współczesnym życiu człowieka jest napędzany tą właśnie żądzą.

Istoty zamieszkujące inne miejsca, inne sfery egzystencji, są opanowane innymi emocjami. Jeśli przyjrzymy się zwierzętom żyjącym w naturze, zobaczymy, że kieruje nimi wola przetrwania i nie zajmują ich żadne wyobrażenia ani wyższe dążenia. Wiosną rodzą młode i podczas ciepłych miesięcy lata poświęcają się całkowicie ich karmieniu i wychowaniu. Kiedy zbliża się zima, napędzane instynktem samozachowawczym spieszą się, by zgromadzić zapasy. W tybetańskim modelu wszechświata królestwo bogów odznacza się błogą nieświadomością, świat zazdrosnych bogów (aszura) – zazdrością, świat zwierząt – niewiedzą nakierowaną na przeżycie, świat głodnych duchów (preta) – chciwością, a różne światy piekielne – gniewem. Ciągłe cierpienie panujące w tych światach jest zdeterminowane tymi odmiennymi typami emocji.

Ironią ludzkiego życia jest to, że nasze pragnienie przyjemności skutkuje cierpieniem. Jeśli coś mamy, chcemy mieć tego jeszcze więcej lub zaczynamy pożądać czegoś innego. Kiedy zdobywamy obiekt naszych pragnień, w końcu tracimy go albo odkrywamy, że nie jest to dokładnie to, o czym marzyliśmy. Jeśli nie towarzyszy mu refleksja, ten pęd do przyjemności powoduje niekończący się łańcuch frustracji. Dopóki nie rozpoznamy tej pogoni za frustrującymi pragnieniami, dopóty cierpienie nie da nam wytchnienia. Cztery Szlachetne Prawdy, pierwsze nauki wygłoszone przez Buddę Siakjamuniego, bardzo trafnie wskazują na ten schemat.

Pożądanie wyzwolone od egocentryzmu jest rodzajem inteligencji, która może wchodzić w rezonans z emocjami innych istot. Znamy te ulotne doświadczenia psychiczne, które są stale obecne w pięciu innych sferach egzystencji. Przeżywamy chwile intensywnej zazdrości, która jest echem doświadczeń zazdrosnych bogów. Możemy też wpaść w niszczycielską złość i zimną pogardę, które odczuwają istoty w ciepłych i zimnych piekłach. Podobnie jak zwierzęta i bogowie, wpadamy w otępiającą bezmyślność codziennej rutyny lub błogą nieświadomość idealizmu. Albo trawi nas niezaspokojone pragnienie, jak w świecie głodnych duchów. Z powodu tych tymczasowych stanów możemy zrozumieć bolesne doświadczenia w innych sferach egzystencji, co uwrażliwia nas na nieskończone cierpienie i brak nadziei w świecie. Dzięki temu może zrodzić się w nas empatia i współczucie dla tych niezliczonych cierpiących istot i kiedy się zastanowimy, poczujemy chęć uwolnienia ich od cierpienia.

Duchowa przemiana staje się możliwa, kiedy pożądanie uwalnia się od zwyczajnego egocentryzmu, by zwrócić się ku innym; buddyzm opisuje to jako praktykę bodhisattwy, który z zaangażowaniem dąży do przejrzystości zrozumienia i przynoszenia pożytku innym. Motorem tej praktyki jest pożądanie przekształcone w przebudzoną serdeczność, spontaniczną otwartość i ciepło, które zmienia zwykły egocentryzm w wyzwolenie. Praktyka bodhisattwy karmi się siłą naszego pragnienia, które – jeśli towarzyszy mu silne zaangażowanie i jasność umysłu – staje się rodzajem zaraźliwej gorączki współczucia.

Jak można wyzwolić pożądanie i wykorzystać jego siłę oraz inteligencję na drodze ku oświeceniu własnemu i innych? W tantrze tę podstawową właściwość ludzkiej egzystencji wyzwala się za pomocą zręcznych metod. Intensywności pożądania nie można wyzwolić inaczej niż przez samo pożądanie. Jak mówi Hewadżra-tantra: „To, co więzi świat, może go też wyzwolić. Jednak świat pogrążony jest w iluzji i nie zna tej prawdy. A kto pozbawiony jest tej prawdy, nie osiągnie spełnienia”. Namiętność ludzkiego doświadczenia może być wyzwolona przez samo pożądanie i opisuje się je jako „mieszankę namiętności i braku namiętności”.

Jedną z cech charakterystycznych tybetańskiej wadżrajany, szczególnie w praktykach anuttarajoga-tantry, jest wykorzystanie pożądania, a zwłaszcza seksualności, w duchowym wymiarze. Jest to metoda bezpośredniej pracy z pożądaniem, która wymaga solidnej podstawy, będącej efektem treningu medytacyjnego. Według anuttarajoga-tantry trening w każdym z Trzech Pojazdów jest niezbędny dla rozwoju duchowego, zwłaszcza gdy pracuje się z najbardziej pierwotnymi emocjami. By pracować z egocentrycznym pożądaniem, stosuje się metody podstawowego pojazdu, czyli hinajany, w którym rozwijamy wstrzemięźliwość, wyrzeczenie i prostotę. Brak pożądania jest jedną z duchowych cnót rozwijanych przez praktykującego hinajanę. Jednak po rozwinięciu w ten sposób samodyscypliny nadal pozostają w nas ślady agresji: odrzucając pożądanie, straciliśmy zbyt wiele zawartej w nim inteligencji, przez co jesteśmy odizolowani od cudzego cierpienia.

W Wielkim Pojeździe, czyli mahajanie, agresja jest największą przeszkodą w praktyce współczucia. Nie możemy być pożyteczni dla innych, jeśli jesteśmy na nich źli lub irytuje nas ich cierpienie. Trening mahajany przekształca agresję w cierpliwość i uważność wobec innych, dając nam zdolność wyzwalania cierpienia, które napotykamy. Chociaż mahajana uznaje ścisły związek pomiędzy pożądaniem a współczuciem, nadal istnieje niebezpieczeństwo, że pożądanie doprowadzi do „głupiego” współczucia, które jest skażone naszymi egotycznymi oczekiwaniami.

Po ukończeniu treningu dwóch pierwszych poziomów odkrywamy pozostałości zaślepienia lub nieświadomości, blokujące nasz dalszy rozwój. Rozcieńczyliśmy – można powiedzieć – intensywność świata w naszych altruistycznych snach motywowanych daremnym pragnieniem uniknięcia bolesnych emocji, trudnych sytuacji i nieświadomych nawykowych schematów. Kiedy kontynuujemy trening w Diamentowym Pojeździe, czyli wadżrajanie, kierujemy uwagę bezpośrednio na to zaślepienie.

Trening i praktyka wadżrajany zbliżają nas natychmiast do wszystkich aspektów naszego doświadczenia, usuwając zasłony pozostałe po poprzednich praktykach. Ale pozostaje jeszcze namiętność. Jednak powiedziane jest, że na tym etapie namiętność niekoniecznie stanowi przeszkodę w duchowym rozwoju. Teraz jest ona idealnie oczyszczona poprzez duchowy trening i reprezentuje ciepło serca połączone z intensywnością doświadczenia i praktyki wadżrajany. Gdy staje się obiektem kontemplacji, ujawnia wielką moc doprowadzenia umysłu do esencjonalnego stanu.

W tradycji anuttarajoga-tantry nie czyni się rozróżnienia między tak rozumianą namiętnością a współczuciem. Namiętność oczyszczo na z egocentryzmu objawia się oddaniem wobec innych, działaniem dla ich dobra z całą zręcznością i wszelkimi możliwymi sposobami. Wyraża się także w radości życia i docenianiu uroku każdej chwili. Doświadczenia urzeczywistnienia wiążą się nieuchronnie z płomiennym ciepłem radości i współczucia – jeśli tego brak, nie jest to autentyczne urzeczywistnienie. Jednak jest to również niebezpieczna ścieżka, ponieważ gdy namiętność służy ego, rezultat jest wybuchowy i dokonuje spustoszenia. Dlatego dynamikę seksualności w anuttarajoga-tantrze cechuje wielka, iście pirotechniczna moc.

Zwykła „chemia” między mężczyznami a kobietami jest intensywnym wyrazem podstawowej dynamiki zjawisk. Dlatego relacje męsko-damskie są bardzo wskazane dla praktykującego tantrę, ponieważ ich dynamika ujawnia serce świata. Tnące ostrze kobiet przyciąga podstawowy pragmatyzm mężczyzn, jednocześnie mężczyźni tęsknią za kobiecą emocjonalną intensywnością. Pożądanie seksualne nie jest w gruncie rzeczy różne od duchowej aspiracji. Docenianie kontrastu oraz wzajemnego uzupełniania się jest bardzo ważne w poglądzie tantry, podobnie jak świadomość tańca elementów damskich i męskich w zwykłej rozmowie. Namiętność seksualna jest zaś podstawowym wyrazem tej dynamiki, która przenika do głębi ciała i umysły praktykujących.

Gra obu energii przybiera w relacjach międzyludzkich złożony charakter. Kiedy kobiecość i męskość toczą wojnę, wychodzą na powierzchnię ich neurotyczne aspekty. Aspekt żeński staje się bardziej emocjonalny, gwałtowny i niszczycielski, podczas gdy aspekt męski staje się bardziej uparty, twardy i nieczuły. Nawet jeśli istnieje przyciąganie między nimi, to gdy przeważą egocentryczne cele, użyty zostanie oręż i wyniknie z tego wielkie cierpienie i wyobcowanie. Praktykujący wadżrajanę powinien nauczyć się doceniać różnice i rozpoznawać dobre strony obu płci, by utrzymać w relacjach czysty pogląd.

W dynamice pociągu seksualnego, zarówno tego jawnego, jak i ukrytego, do głosu dochodzą potężne siły. Pożądanie w życiu człowieka jest z natury wyrazem dążenia do pełni, co jest zasadniczo zdrowe. Jednak dla praktykującego wadżrajanę praca z pożądaniem w harmonii z praktyką jest wielkim wyzwaniem. Trudno doświadczać namiętności, nie pogrążając się w egocentrycznym pragnieniu zaspokojenia.

Jakie korzyści mogą wynikać z kontemplowania natury namiętności? Tantryczne praktyki często są niewłaściwie rozumiane przez osoby, które nie zostały w nie inicjowane. Rodzi to wiele nieporozumień, na przykład mniemanie, że są one sposobem praktykowania duchowości poprzez egocentryczne zaspokajanie własnych seksualnych potrzeb, co jest przecież zaprzeczeniem tantrycznej drogi medytacji. Po co więc mielibyśmy budzić namiętność bez bodźca i metody w postaci chęci własnego zaspokojenia? Ogólnie rzecz ujmując, praktyki te są cenione, ponieważ przekształcają zwykłą namiętność w podstawę doświadczenia wielkiej błogości (mahasukha).

Wadżrajana proponuje metody zarazem silne i zręczne, by bezpośrednio i wyraźnie przyspieszyć wewnętrzny rozwój. Zwyczajne metody medytacyjne z pewnością zapewniają korzyści w postaci doświadczenia przez praktykującego niekonceptualnego stanu, ale dzieje się to powoli i z przerwami. Wielka błogość jest natomiast potężnym narzędziem przyspieszającym eliminację emocjonalnych i konceptualnych zaciemnień w praktyce. Kiedy one znikną, mądrość i współczucie pojawiają się spontanicznie.

Ten postęp jest ważny, ponieważ wyzwala on praktykującego i czyni go bardziej otwartym na potrzeby duchowe i materialne niezliczonych cierpiących istnień. Kiedy zyskujemy zdolność kierowania wszystkich swoich wewnętrznych zasobów na dążenie ku oświeceniu, uwalniamy moc współczucia a duchowy pożytek dla wszystkich staje się szybciej widoczny. Ponieważ pożądanie i namiętność są naprawdę fundamentalne w naszym ludzkim życiu, ważne jest, by właściwie z nimi pracować, by uczynić z nich paliwo dla rozwoju uważności i współczucia.

=====
Źródło: „Gorący oddech dakini”. Tłumaczyła Dorota Bury.
=====