BADANIE TĘCZOWEGO CIAŁA

Badanie Tęczowego Ciała

Michael Sheehy recenzuje Rainbow Body and Resurrection autorstwa księdza Francisa V. Tiso z wydania „Buddhadharma” Zima 2016.

Jeśli spojrzymy na duchowe tradycje, odkryjemy, że ciało człowieka powszechnie wyobraża się w nich jako wazę, która zawiera esencję egzystencji i transformacji – pojemnik, podobnie jak ubranie, którego się pozbędziemy, lub łódź, która ma być porzucona po dopłynięciu do brzegu po śmierci. Podobnie istnieją nowoczesne modele filozoficzne i naukowe, które pojmują ciało jako istniejące oddzielnie od umysłu, w rodzaju dualizmu umysł-ciało, który Gilbert Ryle opisał jako „duch w maszynie”.

Choć znajdziemy praktyki porzucenia i umniejszania ciału w duchowości indyjskiej, tradycje buddyzmu wadżrajany, które zostały przekazane i rozwinięte w Tybecie – z powodu syntetycznej współpracy buddyzmu ze sztukami i naukami: medycyną, astrologią, alchemią i fizjologią, które pojawiły się w okresie formowania się tantry od VII do IX wieku – kładą nacisk na ciało jako miejsce transformacji. Podobnie jak w taoistycznych tradycjach alchemicznej transformacji istnieją tradycje wadżrajany, które mówią, że cała namacalna materia zawiera zastygłe formy pięciu żywiołów: przestrzeni, powietrza, ognia, wody i ziemi. Jak zostało opisane w Tybetańskiej księdze umarłych i zilustrowane na muralach w Lukhang, tak zwanej sekretnej świątyni piątego Dalajlamy w Lhasie, istnieją kosmogonie, które sugerują, że energie żywiołów, które tworzą kosmos, są nierozróżnialne od tych, które tworzą ludzkie ciało, i jako takie ciało jest holonem, a jednocześnie indywidualną osobą i kosmiczną całością.

Tradycje wadżrajany postrzegają nasze ciała jako ewolucyjny produkt miliardów lat kąpieli w jasnym świetle.

W kosmologii Dzogczen pierwotna przestrzeń kosmosu jest wyobrażana jako całkowicie otwarta i przejrzysta. Z powodu naturalnej, bezwysiłkowej gry samego kosmosu powstaje ruch. Z tym początkowym gestem, choć nieznacznym, żywioł powietrza pobudza wiatr, który oscyluje szybko w ogień; z ognia wyłania się płynność wody, a z wody stabilizuje się stałość skały i ziemi. Wraz z tym stopniowym zapadaniem się grawitacyjnym w siły elementarne, które zawierają w sobie kosmos, towarzyszące im wirowanie rekonfiguruje materię do światów, w których formują się nowo powstałe byty cielesne. Jako takie ciało jest postrzegane jako część całości, pozornie od siebie oddzielonej. Nie inaczej niż w nowoczesnej astrofizyce tradycja wadżrajany postrzega nasze ciała jako ewolucyjny produkt miliardów lat kąpieli w jasnym świetle.

Opisując odwrotność tego procesu formowania się, Tybetańska księga umarłych wyszczególnia rozpuszczenie tych pięciu żywiołów w czasie śmierci. Najpierw ciało staje się ciężkie i obwisłe, gdy rozpada się element ziemi; ślina i śluz wydalają się, gdy rozpada się element wody; oczy obracają się do tyłu, gdy rozpada się element ognia; oddech staje się chrapliwy, gdy rozpada się element powietrza; i ostatecznie świadomość błyska wizjami turbulencji, gdy z ciała fizycznego rozpuszcza się element przestrzeni.

Zgodnie z tradycją Dzogczen w pewnych warunkach ewolucyjny proces kosmiczny grawitacyjnego zapadania do formy ciała stałego może odwrócić się w promienistą, niezwykle jaśniejącą konfigurację. Istnieją bowiem tradycje tybetańskie, które sugerują, że techniki medytacyjne mogą intencjonalnie odwrócić proces zapadania się, tym samym zmieniając pole grawitacyjne, przez co rozkwita inherentne promieniowanie tych skondensowanych elementów. Gdy to się wydarza, pięć żywiołów ciała przekształca się w pięć świateł ze spektrum kolorów. Tybetańska nazwa tej fluorescencji to dzialu, co dosłownie tłumaczy się jako „tęczowe światło”.

Ciała materialne rozpuszczające się w światło są tematem Rainbow Body and Resurrection Ojca Francisa V. Tiso, księdza diecezji Isernia-Venafro, który posiada tytuł doktora w dziedzinie buddyzmu tybetańskiego. Eksplorując ciało jako pojazd transformacji duchowej, książka ta prezentuje badania Ojca Tiso dotyczące pośmiertnych relacji o tęczowym ciele Khenpo A Chö (1918–98) we wschodnim Tybecie, tła historycznego Dzogczen i wczesnego chrześcijaństwa oraz dyskusji porównawczej o tęczowym ciele i mistycznym ciele Chrystusa.

Ojciec Tiso wprowadza do swojej pracy, przyznając, że ponieważ badania nad pośmiertnym, paranormalnym fenomenem nie mogą być przeprowadzone w laboratorium, istnieją nieodłączne napięcia w metodach naukowych, które dotyczą polegania na dobrym słowie zaufanych informatorów. Chcąc obrać podejście obserwatora uczestniczącego w tradycyjnej antropologii, rozdział Tiso o Khenpo A Chö jest w większości serią zapisów w dzienniku z badań terenowych we wschodnim Tybecie i Indiach oraz transkrypcjami wywiadów z lokalnymi świadkami naocznymi .

To, czego na początku książki brakuje, to ogólny zarys fenomenu tęczowego ciała w Tybecie. Prócz odniesień do przednowoczesnych epizodów odnalezionych w tybetańskiej literaturze, takich jak wspomnienia małżonki Padmasambhawy, Jeszie Tsogjal, zamieniającej się w tęczę, raporty o tęczowych ciałach pojawiały się w Tybecie sporadycznie w ciągu ostatniego wieku. Prawdopodobnie najbardziej znanym dla czytających po angielsku buddystów jest ten o Yilungpie Sonam Namgyelu, który zamienił się w tęczę w 1952 r., jak opowiadał nieżyjący już Chögyam Trungpa w swoich wspomnieniach, Born in Tibet. Jest też przypadek Ciangciuba Dordże (1826-1961?), lekarza i lidera społeczności Dzogczen w regionie Nyarong we wschodnim Tybecie, o którym mamy historie od jego żyjących uczniów, w tym Lamy Wangdora, i z The Crystal and the Way of Light Czogjala Namkhaja Norbu. Inne dobrze znane przypadki to: Nyala Pema Dudul (1816–1872), o którego historii życia pisał wielki mistrz Ningma, Mipham Gyatso (1846–1912); mistrz medytacji Bonpo, Shardza Tashi Gyaltsen (1859-1935); Lingstsang Dzapa Tashi Odzer i Khenchen Tsewang Rigzin (1883–1958). Również w ostatnich kilku latach pojawiło się kilka raportów, jak te o Lamie Aczuku (1927–2011), Khenpo Tubten Szerabie (1930-2015) i ostatni z nich – o matce Lokgara Rinpocze. Co szczególnie uderzające u tych wyjątkowych postaci, w tym u Ciangciuba Dordże i Khenpo Tubten Szeraba, to to, że mieli tendencję do bycia osobami cichymi i obojętnymi na swoje osiągnięcia medytacyjne. Faktycznie w Tybecie istnieje wiele historii o niepozornych nomadach i niepiśmiennych, zwykłych ludziach, którzy zszokowali swoje społeczności, zamieniając się w tęczę.

Jedną szczególnie interesującą dynamiką społeczną, która pojawiła się już podczas rewolucji kulturalnej – i wpłynęło to na zgłaszanie wielu przypadków – jest to, że rząd chiński ogłosił, iż zamienianie się w tęczę jest nielegalne. W rezultacie, ponieważ fenomen ten tak drastycznie podważa paradygmat normatywny, nastała właściwie zasada „nie mów, nie pytaj” o mistrzach zamieniających się w tęczę w Tybecie. Dla przykładu skurczone szczątki ciała Ciangciuba Dordże były ukrywane przed władzami przez lata, nim odpowiednie ceremonie mogły być otwarcie przeprowadzone.

Jak zatem dokładnie wygląda tęczowe ciało? Zgodnie z tymi tradycjami istnieją znaki, które wskazują, że adept ustabilizował realizację medytacyjną podstawowej promienistości umysłu. Mówi się, że za życia ciała tych istot nie rzucają cienia w świetle zarówno lampy, jak i słonecznym; podczas śmierci wśród znaków znajdziemy drastyczne kurczenie się rozmiaru ciała, a zwłoki wydzielają miłe zapachy zamiast odoru rozkładu. Powszechną tybetańską miarą skurczonych zwłok ciała zmienionego w tęczę jest „długość przedramienia”. W przypadku Khenpo A Chö, jak odnotowuje Ojciec Tiso, lokalna prasa chińska ogłosiła, że jego ciało „ósmego dnia skurczyło się do rozmiaru fasoli i zniknęło dziesiątego dnia. Pozostały jedynie włosy i paznokcie”. Inne znaki to nagłe zakwitnięcie egzotycznych roślin i kwiatów niezależnie od pory roku i, oczywiście, tęcze pojawiające się na niebie.

Znaki te wskazują na kogoś, kto osiągnął tęczowe ciało, i jak niektórzy mówią, wystąpiły w każdym z powyżej wymienionych przypadków. Jest też jednak szczególny rodzaj tęczowego ciała, znany jako wielkie przeniesienie do tęczowego ciała lub jalu powa chemo. Jest to pełne przeniesienie ciała materialnego do promienistości, tak że jedyną pozostałością po ciele są włosy i paznokcie. Wielkie przeniesienie jest stanem nieśmiertelności. Zrealizowane przez mistrzów medytacji Dzogczen, takich jak Garab Dordże i Padmasambhawa, tęczowe światło wielkiego przeniesienia jest rozumiane jako będące właściwą jakością oświecenia urzeczywistnionych mistrzów. Nie inaczej niż u świętych chrześcijańskich, jakości te są rozumiane jako nieustannie dostępne dla istot, które mogą je otrzymać poprzez przyjęcie światła.

Choć kuszące jest zarysowanie paraleli między świetlistymi ciałami mistrzów medytacji Dzogczen i chrześcijańskimi świętymi albo z mistycznym ciałem zmartwychwstałego Chrystusa, Ojciec Tiso idzie o krok dalej. Omawiając wymianę idei religijnych na Jedwabnym Szlaku oraz możliwe wpływy historyczne chrześcijaństwa syryjskiego i manicheizmu w przedbuddyjskiej cywilizacji Tybetu, zadaje on pytanie, czy pierwszy ludzki nauczyciel Dzogczen, Garab Dordże, mógł być mistrzem chrześcijańskim importowanym z Bliskiego Wschodu – lub też samym mesjaszem.

Siłą książki Ojca Tiso jest jej ogromny i ambitny zakres. Kieruje on uwagę czytelnika na szerokie spektrum informacji doktrynalnych i historycznych nie tylko o tym, co nazywa „Kościołem Wschodu”, i możliwych wpływach doktrynalnych chrześcijańskiego mistycyzmu światła na religię tybetańską, ale także o wczesnej praktyce Dzogczen. Omawiając spotkania chrześcijaństwa z buddyzmem i taoizmem, cytuje mało znanych mistyków chrześcijańskich, w tym Ojców Pustyni z Egiptu, Ewagriusza, Abrahama z Kaszkaru (ok. 501-586) i Jana z Daljaty (ok. 690-786), z których wszyscy, jak argumentuje, byli kluczowymi postaciami w rozpowszechnianiu się „religii światła”.

Jednym z przykładów tej twórczej wymiany, którego kuszącą perspektywę przedstawia nam Ojciec Tiso, są Sutry Jezusa, pisma chrześcijańskie z VII wieku, które zachowały się pośród ukrytych manustkryptów, odkrytych w kompleksach jaskiń w Dunhuang w Azji Środkowej. Choć sądzi się, że zostały wyprodukowane przez Kościół Wschodu i syryjsko-orientalne społeczności chrześcijańskie, które podróżowały Jedwabnym Szlakiem, teksty te w niezwykły sposób zapożyczają formy i techniki literackie stosowane w literaturze buddyjskich sutr, powtarzając przy tym twierdzenia doktrynalne teologii chrześcijańskiej w typowym języku buddyjskim. Przykładowo, podobnie do sutr buddyzmu mahajany pod względem kompozycji teksty te prezentują dialogi pytań-i-odpowiedzi na tematy samodoskonalenia duchowego, jednak zamiast rozmów z Buddą interlokutorem jest Chrystus – Mesjasz.

Czy jestem przekonany, że Kościół Wschodu wpłynął na Dzogczen w Tybecie? Czy Garab Dordże był rzeczywiście Jezusem Chrystusem? Czy chrześcijański mistycyzm światła miał znaczący wpływ historyczny na formację technologii jogicznych, których uwieńczeniem są tybetańskie ekspresje tęczowego ciała? Są to z pewnością intrygujące pytania. Nie o to jednak wcale chodzi. Ojciec Tiso stawia przekonujące argumenty, dostarczając swojemu czytelnikowi międzykulturowej, ponadhistorycznej i międzyreligijnej dyskusji o sztukach ezoterycznych. Do jakiego stopnia istniała synteza bona fide pośród tych tradycji medytacyjnych od Egiptu i Syrii, do Chin i Tybetu, jest dyskusją, która wymaga większej uwagi i którą ta książka posuwa naprzód. Co jednak najważniejsze, to to, że praca ta kieruje uwagę na wspólny ludzki eksperyment kontemplacyjnej transformacji.

=====

Źródło: https://www.lionsroar.com/investigating-the-rainbow-body/amp/
Tłumaczenie: Krzysztof Sulikowski

Grafika autorstwa Mary Devincentis Herzog
=====