Cornelia Weishaar-Günter – Praktyka buddyjska
„Truciznami umysłu są przywiązanie, nienawiść i obojętność (zaciemnienie). Możemy odczuwać, że te uczucia nami kierują, niepokoją nas, ale na pierwszy rzut oka życie bez trucizn umysłu jest dla nas niewyobrażalne, martwe, nic niewarte, niepożądane. Na razie nie znamy alternatywy, są one niemal esencją naszego życia, naszej osobowości. A jednak do czasu do czasu zdarzają się krótkie chwile, które dostarczają nam przeczucia natury Buddy. Wymiary wielkiej otwartości i jasności możliwe jeszcze do odkrycia, które by nas zmieniły. – Jakaś forma szczęścia. Takie chwile przysparzają nam odwagi i inspirują do poszukiwań.
Gdy będziemy potem słuchać nauk buddyjskich, to zobaczymy, że to nasze przywiązanie do „ja” wraz z całą siłą naszych emocji zagradza nam dostęp do tych wymiarów. Zobaczymy, że nawet narodziny i śmierć podlegają tym procesom. Stan Buddy zawiera nie tylko pełny rozkwit miłości, poznania i zdolności, lecz także egzystencjalną wolność poza przymusem narodzin i śmierci. Gdy to zrozumiemy, to możemy tylko pragnąć tego głęboko.
Początek drogi jest prosty i w żadnym razie nie powinien być lekceważony – ponieważ już każde dobre życzenie, każda myśl wypełniona miłością i zrozumieniem osłabia nasze przywiązanie do „ja”. Buddyzm nie jest elitarny, każdy może zacząć praktykę przez całkiem proste i bezpieczne ćwiczenia, które działają z całą pewnością, nawet jeśli trwają tylko sekundę.
Ale jeśli się tym nie zadowolimy i zapragniemy poważnie oddać się praktyce, stwierdzimy, że droga nie jest już tak łatwa. Trudności nie wynikają – jakby można początkowo przypuszczać – z kulturowych różnic pomiędzy Wschodem i Zachodem. Te kulturowe różnice pozostają na powierzchni i zajmowanie się nimi może byc interesujące, ale z punktu widzenia celu – Stanu Buddy – jest pewną formą straty czasu.
Nie opierają się one także na wygórowanych wymaganiach intelektualnych ani na czasochłonnych wyrzeczeniach. Istnieje wiele relacji o tym jak niektórzy , dzięki gorliwości, bez przeszkód stają się wielkimi uczonymi nie osiągając przy tym żadnej wewnętrznej realizacji, podczas gdy zupełnie prości ludzie niepostrzeżenie i w ciszy osiągnęli „pełny cel”.
Zarówno dla ludzi Zachodu, jak i Wschodu prawdziwe trudności tkwią w podstawowej strukturze umysłu. (…) podstawowa praca polega na relatywnym zrównoważeniu trucizn umysłu, ale celem jest pokonanie tych trucizn. Jest zatem logiczne, ze metody prowadzące do tego celu muszą być stosowane nader zręcznie tak, aby to wewnętrzne „balansowanie na linie” nie doprowadziło do katastrofy”.
Cornelia Weishaar-Günter – przedmowa do książki:
Patrul Rinpocze – DEMONY UMYSŁU ALBO JAK POSTEPOWAĆ Z PRZESZKODAMI (strony 10-11, wydawnictwo AMDO)