Cudowny ząb

Żyła kiedyś kobieta, której syn zajmował się handlem. Często dołączał do karawan i ruszał z nimi do Indii. Pewnego dnia matka powiedziała do syna: „Bodh Gaja w Indiach to miejsce, gdzie Budda Siakjamuni osiągnął oświecenie. Proszę cię, przywieź mi stamtąd błogosławioną relikwię, na której będę mogła skupiać się, odmawiając modlitwy. Umieszczę ją na ołtarzu jako fizyczny symbol błogosławieństwa ciała Buddy, będę się do niej modlić i bić przed nią pokłony”.
Kobieta wielokrotnie powtarzała swą prośbę. Jednak za każdym razem, gdy syn wracał z wyprawy do świętego kraju, uzmysławiał sobie, że zapomniał o gorącym życzeniu życzeniu matki. Mijały lata, a jemu wciąż nie udawał się przywieźć tego, o co prosiła.
Wreszcie pewnego dnia, podczas przygotowań do kolejne wyprawy matka powiedziała: „Synu, zapamiętaj, co ci teraz powiem. Jeśli i tym razem nie przywieziesz mi relikwii, której mogłabym składać pokłony, zabiję się na twoich oczach!”.
Syna zaskoczyła nagła zapalczywość matki, więc przed wyjazdem raz kolejny solennie obiecał spełnić jej prośbę.
Po wielu miesiącach załatwił wreszcie sprawy swe sprawy i wracał do kraju. I znów zapomniał zdobyć dla ukochanej starej matki relikwię Buddy! A matczyne słowa przypomniał sobie dopiero wówczas, gdy zbliżał się do domu.
„Cóż ja teraz zrobię?” – przestraszył się. „Nie mam tego, co obiecałem. A jeśli wrócę do domu z pustymi rękami, matka zabije się!”
Rozpaczliwie rozglądając się wokół, dojrzał przy drodze starą czaszkę psa. Pośpiesznie wyrwał ze szczęki jeden kieł i zawinął w jedwab.
Przekroczywszy próg domu, wręczył matce zawiniątko.
„Oto jeden z zębów samego Buddy Sakjamuniego” – oświadczył.”Zdobyłem go w ojczystym kraju Oświeconego w Indiach. Teraz będzie cię wspierać w twoich modlitwach”.
Staruszka uwierzyła mu – i zaczęła czcić psi kieł w przeświadczeniu, że należał do samego Buddy. Nieustanie modliła się doń i biła przed nim pokłony, traktując znaleziony przy drodze przypadkowy kawałek kości jako ucieleśnienie wszystkich buddów.
Dzięki tym praktykom znalazła niewzruszony spokój umysłu, którego od dawna pragnęła. Co więcej, z psiego kła zaczęły emanować następne relikwie – niezliczone przezroczyste drobinki pereł i tęczowe, świetliste aureole! Sąsiedzi zbierali się co dzień przed ołtarzem staruszki, zachwyceni, że mogą doświadczyć tak wielkiego błogosławieństwa.
Gdy życie kobiety dobiegło kresu, jej ciało otoczyła tęczowa poświata, a po błogim uśmiechu na pomarszczonej twarzy wszyscy poznali, że urzeczywistniła naturę umysłu.
Choć zatem kieł psa sam w sobie nie miał żadnej mocy, tym razem potężna siła niezachwianej wiary sprawiła, że ucieleśnił on błogosławieństwo Buddy, faktycznie stając się relikwią – źródłem wielkiego duchowe wsparcia”.

Lama Surja Das – TURKUSOWA GRZYWA ŚNIEŻNEGO LWA (STRONY 9-10, wydawnictwo KHANDRO)