„SEKS, DHARMA & ROCK’N’ROLL” – RECENZJA TOMIKU WIERSZY GRZEGORZA KUŚNIERZA
„seks, dharma & rock’n’roll” – recenzja tomiku wierszy Grzegorza Kuśnierza
Mistrz chińskiego czanu XuYun napisał: „po przeczytaniu dziesięciu tysięcy książek należy przejść dziesięć tysięcy mil”. Grzegorz Kuśnierz z całą pewnością wziął sobie do serca tę maksymę, gdyż jego poezja łączy w sobie erudycję i wszechstronne humanistyczne wykształcenie z dogłębnym, życiowym doświadczeniem. Co łączy je w nierozłączną, poetycką całość? Kluczowym elementem jest… buddyjska medytacja.
Autor tomiku jest buddystą, na co sam wskazuje w przedmowie. Nie może więc dziwić fakt, że wydawcą „seksu…” jest „Rogaty Budda”. Prezentowane w książce wiersze to krótkie, zwięzłe formy, pisane „z drogi” (wszak znajdująca się w tytule dharma, to również „droga”). Niemal widzimy w nich błyski flesza zapisujące konkretne, życiowe doświadczenia. Co ważne: podmiot liryczny zanurza je w szerszej (i głębszej), wyłaniającej się z jego wnętrza perspektywie. Dzięki temu, poprzez lekturę, czytelnicy mogą ujrzeć nie tylko artystyczną duszę autora, ale poznać też efekty jego medytacji.
Ten fakt kojarzy poezję Grzegorza Kuśnierza z twórczością beatników, mających zasadniczy wpływ na duchowe otwarcie świata Zachodu w drugiej połowie XX wieku . W powieściach najbardziej znanego z nich, Jacka Kerouaca (w tym przede wszystkim we „Włóczęgach dharmy”) często pojawiają się wiersze, które formalnie zbliżone są do twórczości naszego poety. Istnieje jednak zasadnicza różnica pomiędzy nimi. Jack Kerouac (co opisywał w swoich tekstach) pół roku medytował, a pół roku imprezował we Frisko lub jakimś innym, zatraconym w balandze i narkotykach Nowym Jorku. Pomimo lat medytacji i „duchowych” podróży zmarł w efekcie uzależnienia od alkoholu.
Zarówno on, jak i inni beatnicy żyli zgodnie z maksymą „seks, drugs & rock’n’roll”. Co na to Grzegorz Kuśnierz? Już w tytule tomiku podejmuje on poetycką grę z tym sposobem „artystycznego” przeżywania świata, zamieniając „drugs” na „dharmę”. Dzięki temu nie tylko wpisuje się w istniejącą od czasu beatników buddyjską sztukę Zachodu, ale przede wszystkim w ożywczy sposób ją przekształca.
Jego wizja świata nie jest zdeterminowana fascynacją psychodelikami. Jeżeli więc nie beatnikowe narkotyki, to co? Odpowiedź podmiotu lirycznego jest w tym przypadku klarowna i precyzyjna: płeć piękna. Większość „konkretów”, poprzez które opisane jest życie i medytacyjne wglądy poety, dotyczy związków damsko-męskich. Poprzez często skomplikowane relacje Grzegorz Kuśnierz odnajduje nie tylko bezpośredni związek z otaczającym go światem, ale przede wszystkim radość z bycia tu i teraz. W ten sposób efekty medytacji – jak przystało na jogina – wplecione zostają w codzienne doświadczenie artysty.
To podejście dzieli autor z wieloma z nas (niezależnie od płci). Wskazuje też na bliskość z miłosną poezją VI Dalajlamy, który po dniu medytacji w klasztorze „ruszał w miasto” by pić wino i podrywać młode Tybetanki. On również w pełnych humoru wierszach łączył ze sobą głębokie nauki dharmy z radością, płynącą z relacji damsko-męskich i otwartości na uroki płci pięknej.
W podobny sposób widzi świat Grzegorz Kuśnierz. O ile jednak VI Dalajlama nieszczęśliwie zginął w młodym wieku, to nasz poeta kreśli w swoich wierszach wieloletnią perspektywę życiową, zarówno w odniesieniu do miłości, jak i medytacji. Dzięki temu możemy w jego twórczości, jak w lustrze, zobaczyć również własne dokonania w tym względzie.
Zebrane w tomiku wiersze powstawały na przestrzeni 25 lat. Tym, co w nich zaskakuje jest stabilny i niezmienny punkt widzenia, z poziomu którego opisuje swoje przeżycia autor. Struktura jego wierszy przypomina klasyczne japońskie haiku (tworzone przez wędrownych mnichów zen). W kolejnych utworach podmiot liryczny poprzez opis konkretnego wydarzenia za każdym razem, konsekwentnie wskazuje na otaczającą to wydarzenie, mającą źródło w medytacji, przestrzeń. To poprzez nią poeta w zadziwiająco taki sam sposób doświadcza świata przeżywanego. Jest w jego centrum, ale jednocześnie nie jest przez niego schwytanym. W ten sposób poeta-jogin rozwiązuje odwieczny dylemat: ma ciastko i je ciastko!
Ta perspektywa to niezwykle cenna nauka płynąca z wierszy Grzegorza Kuśnierza. Powracać do nich można wciąż i wciąż od nowa. Odnajdywać kolejne smaczki, odniesienia, a przede wszystkim inspiracje. Mnie również zainspirowały. Do czego? Do powrotu do starej garderoby… kiedy miałem 17 lat nosiłem płaszcze z dużymi kieszeniami, w których zawsze znajdował się jakiś tomik poezji, w który mogłem się zagłębić podczas młodzieńczych wędrówek. Po przeczytaniu „seksu, dharmy i rock’n’rolla” wyciągam stary płaszcz z szafy. Jak się domyślacie, w jego kieszeni znajdzie się tomik Grzegorza Kuśnierza. W końcu, jak to mówią: „ po przeczytaniu dziesięciu tysięcy książek…”.
Adam Sieroń