Wywiad z Mirandą Shaw. Tantra — W pełni ucieleśniona ścieżka
Ze wstępem Yvonne Rand
Kiedy wzięłam rękopis Passionate Enlightenment: Women in Tantric Buddhism Mirandy Shaw, przeczytałam go za jednym zamachem. Uznałam tę erudycyjną, choć zachwycająco poczytną, pracę Shaw za inspirującą i rzucającą wyzwanie. Zafascynowana oślepiającym szykiem przedstawień kobiecych w tybetańskich obrazach tantrycznych i w szczególności pasją i wolnością oświecających kobiet lub dakiń, Shaw wykonała przełomowe badania nad kobietami w tej tradycji. Pisze ona:
Dakinie skaczą i lecą, nieskrępowane ubraniami, otoczone falującymi włosami, ich ciała wiją się w pozach tanecznych. (…) Można niemal usłyszeć delikatne klekotanie ich wymyślnej biżuterii z kości i poczuć wiatr poruszany ich tęczowymi szalami. (…) Te kobiece figury (…) służyły za gwiazdę przewodnią moich dalszych eksploracji.
Aby przeprowadzić badania do rozprawy doktorskiej ze Studiów nad buddyzmem na Uniwersytecie Harvarda, Shaw wróciła do klasycznych źródeł w sanskrycie i tybetańskim, studiowała z obecnymi nauczycielami i praktykującymi oraz wyszła z nową perspektywą kobiety w buddyzmie tantrycznym. W odróżnieniu od naszego odziedziczonego obrazu buddyzmu jako tradycji założonej i przewodzonej przez mężczyzn – Shaw odkryła skarb oświeconych kobiet, których nauki, praktyka i wizerunki uformowały rdzeń dużego, międzynarodowego ruchu buddyjskiego, który wciąż pobrzmiewa tonami triumfu ich celebracji kobiecego ucieleśnienia i ostatecznej wolności. Studiując te kobiety, ich pisma i ich innowacje, Shaw doszła też do głębokiego zrozumienia, czym tantryczne relacje powinny być.
Przed prowadzeniem jej badań terenowych, Shaw konsultowała się z Jego Świątobliwością Dalajlamą i otrzymała jego aprobatę dla tego projektu. Jego Świątobliwość poczuł, że nadszedł czas na zaprezentowanie Zachodowi bardziej dokładnych informacji o tantrze. Inni mistrzowie, zainspirowani uczoną postawą i motywacją Shaw, zaoferowali jej zasadnicze nauki tantry. Jako że to ciało mądrości było strzeżone przez żeńskie duchy i kobiece praktykujące przez wieki, nauczyciele tantryczni uznali za odpowiednie, by kobieta odkryła te praktyki – tym razem na Zachodzie.
Kiedy podczas ostatniej trasy z wykładami Miranda Shaw przyjechała do San Francisco Bay Area, mój mąż i ja uczestniczyliśmy w warsztacie, który zaoferowała mężczyznom i kobietom zainteresowanym metodami praktyki tantrycznej. Miałam szczęście, że mój mąż wziął udział w praktyce służenia mi. Poczułam się głęboko poruszona, otrzymawszy taką uwagę, a ponadto poczułam w sobie wzbierającą wobec niego bezgraniczną szczodrość i uwagę, które rozpoznałam jako wielką mądrość w tantrycznym związku, którą to Miranda Shaw artykułowała i wyjaśniała tak błyskotliwie.
Nie jestem zaskoczona, dowiadując się, że Passionate Enlightenment, które po raz pierwszy pojawiło się w czerwcu 1994 r., jest już po raz trzeci w druku. Wyrazy uznania Shaw dla silnych stron kobiet wraz z jej afirmacją roli kobiecych adeptek i nauczycielek w tradycji buddyzmu tantrycznego dają tej książce mocny nacisk, który jest prezentem zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Uważam nauczanie i praktykę Mirandy Shaw za głęboko zachęcające dla podążających buddyjską ścieżką – niezależnie od konkretnej szkoły czy linii.
Wywiad ten został przeprowadzony przez Yvonne Rand, Wesa Niskera i Barbarę Gates w Muir Beach w Kaliforni w czerwcu 1994 r.
Inquiring Mind: Kiedy ludzie słyszą słowo tantra, wielu myśli natychmiast o egzotycznych praktykach seksualnych. Ale czy tantra nie zajmuje się całością życia?
Miranda Shaw: Słowo tantra pochodzi od tematu czasownika tan, oznaczającego „tkać”, „wplatać”, a tantra to ścieżka duchowa, która wplata lub integruje każdy aspekt życia, wliczając w to wszystkie codzienne aktywności, intymność i namiętność, w drogę do oświecenia. Zgodnie z Tantrą jest tylko jedna podstawowa energia, która płynie przez wszechświat i przez nasze ciała. Nasze wcielenie jest zatem rozumiane jako dynamiczne, przenikające kontinuum umysł-ciało bez stałych granic, miejsce energii – wewnętrznych wiatrów i płomieni, topnień i przepływów – które może przynieść dramatyczne transformacje na drodze do oświecenia.
Nauki tantryczne powstawały w z Indiach i Himalajach od VII do XII stulecia naszej ery. Reprezentują zwieńczenie długiej ścieżki dyscypliny, która zaczyna się od podstawowych nauk buddyjskich o uważności, braku „ja”, nietrwałości i karmie. Rozwija się to poprzez ścieżkę bodhisattwy – motywację współczucia, altruistyczną aktywność i filozofię pustki mahajany – i zostaje zwieńczone naukami tantrycznymi. Jednak ci, którzy podążają ścieżką tantryczną, spoglądają na nią jako dobrowolną ścieżkę, a zatem nie postrzegają jej jako zręcznej czy niezbędnej dla każdego w obecnym życiu.
IM: Kto kwalifikuje się jako tantryczny praktykujący? Czy możesz po prostu zdecydować: „Studiowałam trochę vipassany. Myślę, że chcę studiować teraz tantrę”? Nauczyciel nie mógłby powiedzieć: „Wybacz, wróć do punktu drugiego”?
MS: Nauczyciel tantryczny zacznie tam, gdziekolwiek skończyłeś Twój trening buddyjski. Zatem jako uczeń vipassany możesz pracować nad kultywacją motywacji bodhisattwy i zacząć patrzeć na filozofie mahajany. Ci, którzy kwalifikują się do praktyki tantrycznej, będą mieli zrozumienie podstawowych doktryn buddyjskich, będą po odbytym treningu bodhisattwy i będą mieli otrzymaną inicjację tantryczną oraz przyjęte ślubowania tantryczne.
IM: Czy do praktyki tantrycznej niezbędne jest posiadanie partnera?
MS: To bardzo ważne pytanie. Tantra wyłania się jako ścieżka, którą mężczyźni i kobiety mogą praktykować wspólnie. Nie ma w tym żadnych niejasności. Kiedy jednak tantra przybyła do Tybetu z Nepalu i Indii, rozdzieliła się na dwa strumienie. Jeden z tych strumieni był pozbawiony celibatu – jogini i joginki praktykowali razem jako towarzysze duchowi i, w niektórych przypadkach, jako mąż i żona. Inny strumień tantry wszedł do systemu monastycznego, ale jako że dla osoby w celibacie niemożliwe jest wykonywanie ostatecznych praktyk tantrycznych, tantra była włączana jedynie jako temat studiów w programie nauczania. Z powodu wszystkich tych przygotowań do praktyki tantrycznej, które opisałam, mnich lub mniszka może praktykować przez wiele lat i nazywać to „ścieżką tantryczną”, ponieważ rozumieją, że kulminacją ich praktyki będzie praktyka z inną osobą – w pełni ucieleśniona praktyka. Część z nich osiągnie gotowość w tym życiu i wówczas będą mogli wybrać oddanie ślubowań monastycznych, co jest relatywnie prostą sprawą, a następnie praktykować z partnerem. Inni jednak otwarcie przyznają: „Nie jestem na to gotowy w tym życiu”. Niezależnie od tego mogą oni wciąż nazywać swoją praktykę „tantryczną”, bowiem ich pogląd jest taki, że jest to ostateczna kulminacja ścieżki duchowej. W swoich tekstach Tsongkhapa, założyciel szkoły Gelugpa, często powtarza: możesz zastanawiać się, dlaczego jako mnich powinieneś studiować te praktyki; jest to przygotowanie na przyszłe żywoty, w których będziesz mieć pomyślne warunki, by praktykować z partnerem.
Tsongkhapa sam był tego dobrym przykładem. Studiował on wszystkie klasyczne buddyjskie tantry i wiedział, że ścieżka tantryczną w swojej esencji jest przeznaczona do praktykowania z partnerem. Sam jednak dobrowolnie postanowił zachować swoje klasztorne ślubowania przez całe życie i odwlec pełne osiągnięcie stanu buddy do chwili, gdy będzie mógł praktykować z partnerką w stanie wizyjnym po śmierci.
Tsongkhapa uważał, że pełne ugruntowanie monastycyzmu było kluczowe dla buddyzmu w Tybecie oraz dla cywilizacji tybetańskiej. W czasie, gdy tantra wzrastała w Indiach i Himalajach, buddyzm rozwijał się już od około dwunastu wieków, dlatego tamtejsi buddyści zdążyli już zintegrować wiele nauk doktrynalnych i stworzyć wspaniałe uniwersytety klasztorne, a także mogli dążyć do zaawansowanej edukacji filozoficznej. Kiedy jednak buddyści przybyli do Tybetu, wszystkie nauki nadeszły mniej lub bardziej jednocześnie, więc nie istniała kompletna infrastruktura do wspierania praktyk tantrycznych. Ważne jest, by mieć dostępne wszystkie nauki buddyjskie w ich pełni, aby mieć cywilizację buddyjską. Kiedy już podstawowe doktryny, nauki moralne, praktyki medytacyjne, instytucje monastyczne, tradycje artystyczne i literackie oraz treningi jogiczne i rytualne zapuściły korzenie, tantra mogła rozkwitnąć niczym kwiat tej cywilizacji.
Wiedząc to, Tsongkhapa zdecydował się pozostać mnichem, aby osobiście stanowić przykład zintegrowania ścieżki monastycznej. Być może czuł, że oddając swoje ślubowania, aby dążyć do związku tantrycznego, mógłby zachęcić do tego innych, którzy nie byli na to gotowi, a tym samym osłabić ugruntowanie monastycyzmu w Tybecie. Wyraził się w tej kwestii jasno i jego wyznawcy wiedzieli, dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję.
IM: Przejdźmy teraz do związku tantrycznego. Jak byś go opisała?
MS: Związek tantryczny to partnerstwo, w które dwoje ludzi wchodzi w pełni dobrowolnie i świadomie – w ramach ich drogi do oświecenia w tym życiu. Ludzie, którzy wchodzą w taką relację, będą już przygotowani do tej ścieżki poprzez naukę medytacyjne praktyki uważności, podstawowe nauki buddyjskie i szereg zaawansowanych nauk filozoficznych. Oboje zgadzają się, że związek ten będzie integralną częścią ich praktyki duchowej na ich ścieżce do oświecenia, a zatem nie jest zawierany, aby zadowalać ego którejkolwiek z zaangażowanych osób. Jest to jedna z nadrzędnych zasad tego związku.
IM: A więc związek ten jest wyraźnie nie dla celów zmysłowych?
MS: Celem tego związku nie jest przyjemność zmysłowa, która jest w rzeczywistości celem świeckiego życia i zwyczajnych związków. W partnerstwie tantrycznym intymność i błogość fizycznego zjednoczenia będą ukierunkowywane w stronę jogicznych i medytacyjnych celów. Znaczącą różnicą między tantrą a innymi ścieżkami buddyjskimi jest to, że tantra w pełni ucieleśnia ścieżkę. Oznacza to, że zmysłowość, wiedza i moc ciała są wplecione w ścieżkę duchową. Nie unika się ich. W rzeczywistości kultywuje się je, a następnie ukierunkowuje w bardzo konkretny sposób.
IM: Zatem motywacja jest kluczem!
MS: Motywacja jest diametralnie różna od tego, co normalnie skłania ludzi do związków personalnych. Motywacją nie jest bezpieczeństwo ani spełnienie emocjonalne zwykłego rodzaju. Motywacją jest osiągnięcie oświecenia dla pożytku wszystkich istot, a ci praktykujący będą używać każdego aspektu swego obecnego wcielenia, aby osiągnąć ten cel.
IM: A co, jeśli jest trochę pozostałego pożądania wobec spełnienia emocjonalnego albo przyjemności zmysłowej, gdy jeden z partnerów wchodzi w ten związek?
MS: Resztki pożądania będą istniały. To się nazywa nieoświecenie! Ale według buddyzmu tantrycznego pożądanie samo w sobie nie jest negatywne. Nie jest nieczyste. Powoduje ono cierpienie, kiedy poddajemy je naszemu chwytaniu się ego. Gdy interpretujemy pożądanie jako coś, co posiadamy i co my musimy zaspokoić – kiedy nie dostrzegamy, że pożądanie wyłania się z pustki i powraca do pustki – wtedy cierpimy. To niezrozumienie – bardziej niż samo pożądanie – jest przyczyną cierpienia. Według buddyzmu tantrycznego wszystkie emocje są inherentnie czyste, nie są ze swej istoty przyczyną cierpienia czy zniewolenia.
IM: Ale związek tantryczny musi mieć swoją własną markę cierpienia.
MS: Związek intymny z inną osobą jest normalnie terenem największego życiowego cierpienia. Jednak w partnerstwie tantrycznym, zamiast oddzielać się albo wycofywać z intymności, osoba właściwie pozwala powstającym energiom w pełni się zamanifestować, a nawet potęgować niektóre z tych energii i emocji. Cierpienie może powstać z powodu intensywności tych energii, które osoba stara się przetransformować i skanałować dla własnego rozwoju duchowego.
IM: Jak partnerzy tantryczni mogą pracować z tym cierpieniem?
MS: To właśnie tu wkraczają to gry podstawowe nauki buddyjskie o braku „ja”, nietrwałości i współzależności. Czyje jest to cierpienie? Czyje jest to pożądanie? Również tutaj kluczowe są filozofie pustki mahajany, bowiem filozofie pustki – odnoszę się tu do madhjamaki, jogaczary, tathagatagarbhy i huayan – dostarczają praktykującym narzędzi, dzięki którym mogą dekonstruować treści konwencjonalnej uważności. Cierpienie jest konstruktem konwencjonalnej uważności, dlatego tantrycy pracują z bardzo konkretnymi narzędziami filozoficznymi, by je dekonstruować.
IM: Czy możesz opisać, czym te narzędzia są i jak się ich używa?
MS: Te narzędzia potrzebują wielu lat, by się rozwinąć. Wgłębiłam się w niektóre szczegóły w mojej książce, Passionate Enlightenment, ale można opisać parę ogólnych zasad. Na przykład, kiedy partner tantryczny wchodzi w fizyczne zjednoczenie, jednym z jego głównych celów do osiągnięcia jest pełna uważność – utrzymanie jasności umysłu, pozostanie skupionym na chwili obecnej i niepoddawanie się pojawiającemu się lgnięciu, chciwości czy egoistycznemu przywiązaniu. Pozwala to skanałować energie, które zostały wprowadzone do gry w tej aktywności, w kierunkach innych niż reifikacja konwencjonalnego „ja”. Podczas gdy utrzymują uważność chwili obecnej, partnerzy zaczynają być świadomi wielu poziomów i subtelnych gradacji energii, które krążą w ich ciałach. Ich trening tantryczny będzie dostarczał konkretnych metod jogi, w wyniku czego mogą kanałować tę energię w kierunku osiągnięcia i utrzymania bardzo głębokich stanów niedualnej przytomności. Niektóre z tych praktyk jogicznych obejmują kierowanie oddechu, niektóre obejmują kierowanie energii, niektóre obejmują wizualizacje bóstw tantrycznych i mandal. Możliwość wizualizacji Buddów i mandal podczas bycia zjednoczonym z partnerem wymaga mnóstwa przygotowań medytacyjnych. Wreszcie włączana jest medytacja na pustkę; rozpoznawanie, że to, czego doświadczasz, nie jest samo w sobie rzeczywiste; i rozpuszczenie całego tego doświadczenia w rozległą, podobną do nieba przytomność. Robiąc to, dekonstruuje się błogość i wizje, które się kultywowało. Połączenie błogości i pustki jest zwieńczeniem praktyki.
IM: W tradycji theravady sposobem na ekstremalną praktykę jest zamknięcie się na konwencjonalne przyjemności zmysłowe. Idziesz do klasztoru, gdzie nie słuchasz muzyki, nie wąchasz perfum, nie jesz obfitych pokarmów. Nie patrzysz na płeć przeciwną ani nie śpisz pod jednym dachem z kobietą, jeśli jesteś mnichem, albo z mężczyzną, jeśli jesteś mniszką. W tantrze, zamiast odcinać się od tego wszystkiego, wchodzisz w sam środek tego świata i pracujesz z tym.
MS: Ale w tantrze są też okresy odseparowania lub sytuacje wymagające odosobnienia, gdzie towarzysze idą razem do jaskini lub chaty odosobnieniowej i praktykują bardzo intensywnie przez wiele godzin dziennie bez przerwy. Ale energie, które oni kultywują, muszą być zintegrowane z powrotem z codziennym życiem.
IM: Co się dzieje na odosobnieniu? Czy partnerzy angażują się w kopulację, pracując z tymi energiami seksualnymi przez wiele godzin dziennie?
MS: Praktyka w zjednoczeniu nie jest synonimem zjednoczenia fizycznego. Preferuję użycie słowa intymność bardziej niż seksualność, ponieważ seks nie jest esencją tej praktyki. Nasz zachodni pogląd na to, co intymność pociąga za sobą, jest zubożały. Jest wiele innych praktyk, które partnerzy tantryczni wykonują razem. Jedną z tych praktyk jest wpatrywanie się: długie sesje, w których partnerzy kultywują czystą wizję, rozwijając umiejętność widzenia się nawzajem jako doskonałych przejawień, jako wcielenia stanu buddy i w istocie jako oświecenie. Są inne ćwiczenia, w których po prostu dotykają opuszki palców lub dłoni drugiej osoby albo jedzą i ucztują wspólnie w ramach praktyki kultywowania i ukierunkowywania ich błogości.
IM: W swojej książce mówisz, że w trakcie ich intymności dwoje partnerów wywiera głęboki wzajemny wpływ na karmę.
MS: Łącząc swoje energie i kanałując tę energię poprzez swoje ciała do subtelnej anatomii jogicznej, absorbują jakość świadomości partnera i w rzeczywistości absorbują karmę partnera. Współdzielą karmę, ponieważ oboje pracują na tym samym zestawie połączonej karmy. Wspólnie generują energię, która umożliwia im przebicie się przez niektóre węzły stworzone przez tę karmę. W zwyczajnych związkach tworzysz też wspólnie i dzielisz się karmą, ale różni się to od związku tantrycznego jak różni się pływanie w oceanie, w przypadku zwyczajnego związku, od wstrzykiwania słonej wody do swoich żył, jak w przypadku związku tantrycznego. W związku tantrycznym zachodzi bardzo intymna komunikacja. Dlatego właśnie wybór partnera tantrycznego jest tak delikatnym procesem.
IM: Czy w aktywnej seksualnie tantrze partnerzy nie łączą energii męskiej i kobiecej w próbie osiągnięcia stanu przed stworzeniem, przed podziałem nawet na męskie i kobiece, na yin i yang?
MS: Ostateczny stan oświecenia może być traktowany jako stan pozbawiony płciowości. Jest to stan, którego nie można scharakteryzować w żaden sposób. Oryginalne teksty tantryczne uważają jednak, że ucieleśnienie jest podstawą ścieżki do oświecenia i to ucieleśnienie zawsze ma płeć. Partnerzy tantryczni niespecjalnie starają się przekroczyć ich kobiecość czy męskość. Starają się osiągnąć stan buddy w obecnym ciele – w ciele męskim, które może przybrać formę męskiego Buddy, i w ciele kobiecym, które może przyjąć formę żeńskiego Buddy, ponieważ w buddyzmie tantrycznym istnieją buddowie obojga płci.
Na Zachodzie wiele osób zainteresowanych buddyzmem jest uczniami Junga i przekłada jungizm na buddyzm. Niektóre błędne interpretacji tantry wyrosły z jungowskiej idei, że celem rozwoju duchowego jest integracja połówek męskiej i żeńskiej w jaźni. W tantrze nie ma takiego poglądu. Tantrycy nie wierzą w wewnętrzną męskość w kobiecie ani w wewnętrzną żeńskość w mężczyźnie, ponieważ nie identyfikują poszczególnych cech lub energii jako męskie lub kobiece. Wierzą raczej, że ważne jest, aby dwoje prawdziwych ludzi – mężczyzna i kobieta – spotkali się i połączyli swoje energie, aby wygenerować zdarzenie energii o wielkości, która jest trudna do osiągnięcia dla jednej osoby w samotnej medytacji.
IM: Czy nauki tantryczne podają kategorycznie, że tantryczni partnerzy muszą być mężczyzną i kobietą? Mówiąc inaczej, czy partnerzy tantryczni mogą być tej samej płci?
MS: Wielu ludzi zadaje mi to pytanie, co każe mi sądzić, że istnieje duże zainteresowanie praktykowaniem tantry w kontekście jednopłciowej intymności. Nie znalazłam żadnych bezpośrednich odniesień do partnerstw jednopłciowych w moich źródłach, ale nie znaczy to, że one nie istnieją. Głosy kobiet, które były tak prominentne w źródłach tego ruchu, były z biegiem czasu wyciszane w źródłach historycznych, i podejrzewam, że nieheteroseksualne głosy mogły być tłumione w jeszcze większym stopniu. Jest możliwe, że dodatkowe badania odkryją jakieś dowody lub zachowane teksty. Nie ma z pewnością niczego w teorii tantrycznej, co wyraźnie odrzucałoby lub zabraniało takiego związku. Niektóre praktyki tantryczne mogą być stosowane bezpośrednio w związkach tej samej płci, a niektóre wymagałyby adaptacji. Tantra jest ścieżką ciągłego odkrywania i wizualnej kreatywności. Dlatego też pole to jest otwarte dla kogoś, kto by je eksplorował i wyraził, co by to oznaczało w kontekście fizjologii, jogi i wizualizacji.
IM: Gdy ujawniałaś głosy kobiet w swoich badaniach, ujawniłaś radykalne, nowe rozumienie roli kobiety w buddyzmie tantrycznym. Pospolita percepcja kobiet w buddyzmie tybetańskim jest taka, że odgrywają one bardzo niewielką rolę. Jak rozumiem, są one mniej lub bardziej tolerowane, przynajmniej w systemie monastycznym. Odkryłaś jednak, że poza klasztorami rola kobiet jest znacząca. Czy mogłabyś to omówić?
MS: Odkryłam, że w Tybecie, poza systemem monastycznym, kobiety są niezwykle ważne jako poważnie praktykujące, joginie, pielgrzymki, wyjawiające święte nauki, dające intuicję, guru i oświecone istoty. Odkryłam nawet, że kobiety były bardzo ważne w tworzeniu ruchu tantrycznego, we wprowadzaniu niektórych praktyk, które są teraz bardzo widoczne w buddyzmie tybetańskim, nawet w kontekście monastycznym. Smyung-gnas, lub praktyka postna, pochodzi od kobiet, tak samo jak joga snu i wiele innych praktyk, o których pisałam w mojej książce.
IM: I odkryłaś, że rola kobiety w partnerstwie tantrycznym także bywa źle rozumiana?
MS: Zgadza się. W przeciwieństwie do przekazywanego obrazu, w którym kobiety były w jakiś sposób wykorzystywane albo, być może, eksploatowane w praktyce tantrycznej, odkryłam, że kobiety otaczano szczególną czcią w buddyzmie tantrycznym i związkach tantrycznych. Wszystkie klasyczne teksty mówią, że mężczyzna na tantrycznej ścieżce musi połączyć siły z kobietą, która również dąży do oświecenia na tantrycznej ścieżce, i musi ją honorować i szanować. Są nawet rytualne praktyki, które pozwalają mu pokazać swoje poszanowanie dla niej od momentu pierwszego spotkania, do ostatecznego owocu ścieżki. Przykładowo, gdy spotykają się po raz pierwszy, musi on podejść do niej z pełnym szacunkiem, najlepiej ze złożonymi rękami. Jeśli natychmiast rozpozna ją jako istotę zaawansowaną duchowo, powinien pokłonić się przed nią i ją okrążyć. Gdy zbliża się do niej, powinien użyć sekretnych znaków i mowy ciała, nim zejdzie na werbalny poziom komunikacji. Zatem na różnorodne sposoby powinien pokazać, że postrzega ją jako duchowo aspirującą.
IM: Jak głosi powszechna plotka, w imię tantry niektórzy nauczyciele buddyjscy, zwłaszcza na Zachodzie, angażowali się w relacje seksualne, które były krzywdzące dla uczniów, szczególnie dla uczennic. Mogłabyś coś o tym powiedzieć?
MS: Na Zachodzie przyjęliśmy, że tantra obejmuje seksualność, więc kiedy słyszymy o aktywnościach seksualnych nauczyciela buddyjskiego, automatycznie sądzimy, że może to tantra. Niektórzy nauczyciele ukryli się za tą etykietą i byli w stanie ukrywać się za nią, ponieważ ludzie Zachodu nie wiedzą, co oznacza tantra. Jednak te romanse, przynajmniej te, o których wiem, naruszają podstawowe zasady buddyzmu mahajany, dotyczące motywacji współczucia i bezinteresownej, życzliwej aktywności. Rażącym naruszeniem motywacji bodhisattwy jest wyrażenie czyjejś seksualności w sposób, który krzywdzi inną osobę psychologicznie lub fizycznie – i obejmuje to jakikolwiek rodzaj przymusowej relacji lub jakiejkolwiek relacji, w której istnieje różnica w sile emocjonalnej tak zwanych „partnerów”. Co więcej, taka rzecz byłaby nie do pomyślenia w kontekście tantrycznym w pełni świadomego, dobrowolnego i obopólnie oświecającego związku.
Dam przykład z mojego własnego doświadczenia, dotyczący tego, jak taki nadużywający nauczyciel może działać. Podszedł kiedyś do mnie lama, o którym sądziłam, że jest mnichem. Nie znałam go na tyle dobrze, by mieć okazję dowiedzieć się, jakie przyjął ślubowania. Po bardzo krótkiej znajomości nagle zaprosił mnie do seksualnej relacji. Twierdził, że będzie to miało dla mnie duchowe korzyści. W rzeczywistości próbował wykorzystać mnie seksualnie.
Nie było między nami żadnego związku, więc byłam zszokowana tym niespodziewanym podejściem. Byłam też zdumiona gładkością jego ewidentnie dobrze przećwiczonych kwestii. Powiedział: „Myślę, że to będzie dobre dla Twojej medytacji. Czuję, że mamy połączenie karmiczne, które powinno zostać wyrażone w ten sposób”. Byłam bardzo zaskoczona: „Myślałam, że jesteś mnichem”. Powiedział: „Och nie, nie. Tylko ubieram te szaty, aby zadowolić moją matkę i wzmocnić moje nauki”. Było to dla mnie zaskoczenie, jako że ów człowiek nosił pełne monastyczne regalia. Zapytałam następnie: „Co masz na myśli, mówiąc, że to pomoże w mojej medytacji?”. On odparł: „Pomoże Ci się zrelaksować”. Powiedziałam: „Nigdy nie słyszałam, że medytacja to relaksacja. Mój lama nigdy nie uczył mnie, że esencją medytacji jest relaksowanie się”. On powiedział: „Ogólnie to Ci pomoże”. I ja zapytałam: „W takim wypadku dlaczego ktokolwiek, kto ma relacje seksualne, nie staje się oświecony? Dlaczego każdy nie jest oświecony?”.
Postanowiłam spróbować dowiedzieć się, czy wbrew wszystkim pozorom jest on praktykującym Tantrę. Zapytałam: „Jakie teksty tantryczne studiowałeś? Jakie tantryczne metody proponowałeś wdrożyć?”. On powiedział: „Jakie teksty masz na myśli?”. Odpowiedziałam: „Cóż, na przykład tantra Czakrasamwary, czy ją studiowałeś? Czy ją praktykujesz?”. On powiedział: „Och nie, nie wykonywałem żadnej z tych praktyk. Nie mówię o tantrze. Nie mam kwalifikacji, by wykonywać tantrę”. Natychmiast dał za wygraną, jego zuchwałość po prostu wyparowała, a on się ulotnił.
Po moim spotkaniu z tym doświadczonym drapieżnikiem dowiedziałam się, że zostawił za sobą listę ofiar, którym zniszczył życie. Czuję, że to ważne, by orientować się w Tantrze, chociażby częściowo, aby poradzić sobie z oceną zachowania takich nauczycieli. Ten rodzaj zachowania nie ma nawet szczątkowego związku z praktyką tantryczną. Praktyka tantryczną oznacza integrację czyjejś seksualności ze ścieżką duchową. Ludzie, tacy jak ten lama, postanowili w rzeczywistości nie integrować swojej seksualnej ekspresji ze ścieżką duchową. Zaniedbali ten aspekt ich rozwoju. Gdy to się wydarza, seksualność nie znajduje się po prostu w stanie uśpienia, ale czasem rozkwita po ciemnej stronie życia psychicznego takiej osoby i przybiera bardzo zniekształconą, samolubną i nadużywającą postać. Powinniśmy nie wahać się z nazywaniem takiego zachowania i oddzielać je od tytułu „praktyki duchowej”, „zręcznych nauk” czy „aktywności tantrycznej”.
IM: Na zakończenie przyjrzyjmy się niektórym z najbardziej wymagających światowych energii, trudnym emocjom, przez które jesteśmy dręczeni – złości, strachowi i smutkowi. W jaki sposób tantra postępuje z tymi energiami?
MS: W perspektywie buddyzmu tantrycznego utrata przez kogoś życia emocjonalnego byłaby ogromną stratą. Co więcej, jak postrzegają to tantrycy, nie jest dla osoby nigdy możliwe, aby osiągnęła stan, w którym myśli i emocje nie powstają. Powstają one spontanicznie. Dlatego też ważnym jest, by nauczyć się, jak doświadczać ich jako błogie, jak pozwolić im się wyłaniać i jak postrzegać je jako efemeryczną, momentalną, olśniewającą manifestację.
IM: Więc kiedy pojawia się gniew, jak tantra z nim pracuje?
MS: Zgodnie z tantrą jest tylko jedna podstawowa energia, która płynie przez wszechświat i tańczy w różnych wzorach i formach. Gniew nie jest inną, nieczystą lub negatywną energią. Niezależnie od emocji próbujesz zobaczyć ją jako grę energii. Kiedy więc pojawia się gniew, proces jest taki sam, jak w przypadku przywiązania, zazdrości lub pożądania, a mianowicie chodzi o depersonalizację naszej interpretacji emocji i zwyczajne zobaczenie jej jako grę światła, która powstała w pustej przestrzeni, nie bardziej substancjonalna i nie mniej piękna niż tęcza.
IM: Nawet gniew – jako tęcza?
MS: Najbardziej paradygmatycznie – gniew. Gniew jest jakością wysoko cenioną na ścieżce tantrycznej, ponieważ jest bardzo głęboki, jaskrawy i gryzący. Według tantry gniew naprawdę niesie wielką inteligencję i przejrzystość. Często w moment gniewu zaangażowane jest prawdziwe widzenie. Zatem zgodnie z tantrą starasz się zachować tę jasność, ale oddzielając ją od jakiegokolwiek zmętnienia powstałego przez interpretowanie jej w odniesieniu do substancjonalnej jaźni. Ostatecznie nie ma „Ciebie” posiadającego gniew i cierpiącego „z powodu” gniewu. Jest po prostu powstający w tym momencie gniew – dynamiczny proces, nie zaś trwała emocja z trwałym posiadaczem.
IM: Wtedy to zanika, ponieważ rozpoznajesz, że nie jesteś swoim gniewem? Co robi osoba, jeśli jest impuls do działania?
MS: Kiedy stałeś się dostatecznie nieprzywiązany, aby rozpoznać, że nie jesteś posiadaczem gniewu, możesz również rozpoznać, że sam gniew i obiekt gniewu – dajmy na to osoba albo sytuacja – nie jest przyczyną Twojego cierpienia. Nie będziesz wtedy atakować innej osoby w błędnej wierze, że zrobienie tego ukoi Twoje cierpienie. Jasność zapobiega nieumiejętnej odpowiedzi i otwiera przestrzeń dla odpowiedniego działania. Złość – na przykład na niesprawiedliwość – może czasem prowadzić do konstruktywnego zachowania. Nie ma niczego w naukach tantrycznych, co mówiłoby, że nie należy nigdy działać na podstawie gniewu, ale mówią one raczej, że powinno się mieć jasność i odpowiedzieć umiejętnie.
IM: Nie ma zatem prawa moralnego lub behawioralnego, dotyczącego ekspresji gniewu? I to, czego nauczyłeś się, miejmy nadzieję, w swojej medytacji, to posiadanie wystarczającego dystansu od tego i jednocześnie wystarczającego połączenia z tym, aby zdecydować, czy działać, czy nie?
MS: Dokładnie. Nauczyłeś się po prostu z tym pozostawać, jeździć na tym, jak gdyby to był galopujący koń, aby pozostać w chwili obecnej i być może nawet cieszyć się tym, aby pomyśleć „jaka to wspaniała zabawa!”.
IM: A więc dla tantryka wszystko w życiu ostatecznie staje się zabawą?
MS: Według buddyzmu tantrycznego świat jest promienny, błogi i czysty. Celem ścieżki tantrycznej jest więc z jednej strony doświadczanie świata jako inherentnie radosnego. Możesz zobaczyć wszystkie różne zdarzenia energii w swoim środowisku i we własnym, empirycznym strumieniu jako ostatecznie błogie, gdy nie możesz zinterpretować tych energii w odniesieniu do nieistniejącego „ja”.
„Inquiring Mind” Fall 1994 (Vol. 11, No. 1)
© 1994–2020 Inquiring Mind
Tłumaczenie: Krzysztof Sulikowski
Źródło: https://www.inquiringmind.com/article/1101_4_shaw-interview/