Karmapa i ptaki

„Tam gdzie był Karmapa wydarzyło się wiele niezwykłych rzeczy. Miał na przykład setki ptaków. Karsej Kongtrul podarował mu kiedyś ptaka o szczególnie melodyjnym głosie – Karmapa bardzo go lubił. Kiedy ptak zachorował, trzymał go osobno, w specjalnym pokoju. Pewnego dnia Karmapa powiedział, że ptak umiera i trzeba mu go przynieść. Kiedy ptaka położono na stole, Karmapa powiedział: „Ten ptak potrzebuje specjalnego błogosławieństwa”. Potem wziął małe naczynko z ziarnami gorczycy i rzucając ziarna na ptaka zaczął śpiewać swoją zwyczajną modlitwę oddalającą przeszkody. Nagle powiedział: „Nic już nie można zrobić – on umiera. Żadne błogosławieństwo nie może temu zapobiec”. Potem zwrócił się do mnie: „Weź go i trzymaj w dłoni”. Ptak żył jeszcze i siedział na mojej dłoni, z jednym okiem półotwartym. Wkrótce zobaczyłem, jak opada jego głowa, a potem skrzydła. Nagle ptak usadowił się niezwykle prosto i pozostał w tej pozycji. Pomocnik szepnął: „Jest w głębokiej medytacji!” Nie chciałem mu przeszkadzać i poprosiłem pomocnika, żeby położył ptaka na stole. Zdawało się, że pomocnik ma wprawę w obchodzeniu się z ptakami w tym stanie, gdyż położył ptaka na stole nie mącąc jego medytacji. W zdumieniu zauważyłem: „Jakie to niezwykłe! Ptak, który po śmierci siada prosto!”. „To nic niezwykłego. Wszystkie to robią” odparł rzeczowo. Drugi pomocnik potwierdził: „Wszystkie ptaki Karmapy siedzą po śmierci przez jakiś czas. Ale my przyzwyczailiśmy się do tego, nas to już wcale nie dziwi”. „Kiedy ptaki umierają – sprzeciwiłem się – stają się bezwładne i spadają z gałęzi na ziemię, a nie siedzą prosto!”. „No cóż, w obecności Karmapy robią to, co ten tutaj” odparł pomocnik. „Ale masz rację, kiedy Karmapy nie ma, umierają normalnie”. Tymczasem wszyscy przybyli już na kolację i musiałem zająć miejsce za stołem. Jedząc nie mogłem oderwać wzroku od ptaka. Podczas kolacji opadło jego prawe skrzydło, wkrótce potem drugie. Pomocnik szepnął: „Klejnocie Spełniający Życzenia, zdaje się, że głęboka medytacja ma się ku końcowi”. Byłem zdumiony – widziałem to na własne oczy. Większość ludzi nie uwierzyłaby, póki nie zobaczyłaby tego sama. Karmapa bardzo kochał też psy i miał kilka pekińczyków. Opowiadano mi, że po śmierci siedziały prosto z wyprostowanymi przednimi łapami.”

Tulku Urgjen Rinpocze