IGRANIE Z OGNIEM

Dzongsar Dziamjang Khjentse Rinpocze urodził się w Bhutanie w 1961 roku, jest wnukiem Dudzioma Rinpocze. W wieku siedmiu lat został rozpoznany jako trzecia inkarnacja Dziamjanga Khjentse Łangpo (1820-1892), lamy ze szkoły sakja i jednego z inicjatorów ruchu rime. Jest opatem klasztoru sakjapów Dzongsar we Wschodnim Tybecie. Do swoich rdzennych-nauczycieli zalicza mistrzów wszystkich czterech głównych szkół buddyzmu tybetańskiego (sakja, gelug, njingma, kagju), należy do nich w szczególności Dilgo Khjentse Rinpocze.

Od najmłodszych lat wykazywał aktywność w zachowaniu nauk buddyjskich, zakładaniu ośrodków do nauki Dharmy, wspieraniu praktykujących, publikowaniu książek i nauczaniu na całym świecie. W 1989 Dzongsar Khjentse Rinpoche założył Siddhartha’s Intent – międzynarodowy, niedochodowy związek buddyjski, którego członkami są społeczności z całego świata jak i instytucje charytatywne. Głównym celem Siddhartha Intent jest zachowywanie nauk buddyjskich, jak również rozwijanie świadomości i zrozumienia wielu aspektów buddyjskich nauk ponad ograniczeniami kultury i tradycji. Ponadto założył: Kyentse Foundation i organizację charytatywną Lotus Outreach. Szerzej znany jest pod imieniem Khjentse Norbu jako reżyser filmów „Puchar Himalajów” oraz „Podróżnicy i czarodzieje” i innych.

Więcej informacji o Rinpocze na Wikipedii »
Strona prezentująca projekty, w które zaangażowany jest Rinpocze www.khyentse.org »

=====

Igranie z ogniem

(fragment książki „Guru pije burbon?”)

Często słyszymy, że świat zmienia się niesłychanie szybko, że staje się coraz bardziej postępowy i nowoczesny. Niektóre rzeczy pozostają jednak takie same. Jedną z nich jest stosunek do seksu. Niemal we wszystkich zakątkach świata widzimy, że jest on tematem tabu, czymś, co robi się w tajemnicy, za zamkniętymi drzwiami. Gendyn Czopel napomknął kiedyś, że za każdym razem, kiedy pojawia się temat seksu, ludzie zaczynają mówić szeptem. Naturalnie, przyjmujemy inny ton, rozmawiając o tym, że uczeń i nauczyciel jedzą wspólny lunch, witają się wylewnie czy wręcz serdecznie się ściskają. Relacja seksualna jest czymś niezwykle intymnym, to szczególny rodzaj więzi międzyludzkiej, bez względu na to, czy dotyczy męża i żony, lekarza i pacjenta, obcych sobie ludzi, czy – rzecz jasna – ucznia i nauczyciela. W tym ostatnim przypadku sprawy szybko się komplikują, nie tylko dla tych, którzy ze sobą współżyli, ale również dla osób, które się o tym dowiedziały.

Dla praktykujących wadżrajanę seks może być jednym z elementów duchowej ścieżki, elementów niezwykle ważnych, aczkolwiek trudnych i niebezpiecznych, podobnie jak wiele innych aspektów wadżrajany. Świadomie bądź nie wielu ludzi ciągnie do nauk tantrycznych właśnie dlatego, że usłyszeli o metodach pozwalających wykorzystać sferę seksualną jako jedną z dróg duchowego rozwoju. To dobrze, że wadżrajana wydaje im się atrakcyjna, ale cały ten pomysł na temat seksualności może być dość problematyczny. Istotą wadżrajany nie jest bowiem udane pożycie seksualne, tylko wyzwolenie.

Będąc w relacji seksualnej, niemal zawsze wikłamy się w przeróżne formy przywiązania, manifestujące się chociażby jako miłość, zazdrość czy pragnienie coraz większej różnorodności doznań zmysłowych. Współżycie ucznia i nauczyciela zazwyczaj wiąże się z bagażem ludzkich przyzwyczajeń i nawyków kulturowych. Dopóki więc obydwoje nie mają absolutnej jasności odnośnie do tego, co się dzieje, powinni zrobić, co w ich mocy, aby unikać kontaktów seksualnych. Ofiarowanie drugiej osobie własnego ciała nie może się równać ze zwykłą uprzejmością w postaci masażu, zrobienia komuś herbaty czy zacerowania nauczycielowi dziurawych skarpetek. Jest ofiarowaniem, ale również czymś znacznie więcej – jest samą ścieżką, ponieważ w grę zaczynają wchodzić niezwykle silne emocje.

Ani uczeń, ani guru nie powinni się oszukiwać, myśląc, że bez trudu udźwigną podobną sytuację. Relacje intymne są jak igranie z ogniem. W pierwszej kolejności musimy rozniecić ogień, a zatem potrzeba nam wszystkich niezbędnych surowców w postaci drewna, tlenu i iskry. Przy zbyt dużej ilości drewna, ale zbyt małej ilości powietrza ogień zgaśnie.

Z drugiej strony nawet jeśli nazbieramy drewna na opał, ale nie mamy jak wykrzesać iskry, przyjdzie nam umrzeć pośród mroźnych górskich szczytów. Prawdopodobieństwo, że doświadczony guru, zdolny przekształcić własne namiętności w część duchowej ścieżki, spotka ucznia, który sprosta podobnemu wyzwaniu, jest niemal zerowe, duża jest natomiast szansa, że któreś z nich rozwinie silne przywiązanie.

W sutrach mahajany mówi się o tak zwanych trzech zasłonach, czyli agresji, pożądaniu i niewiedzy. Najbardziej podstępna z nich wszystkich jest niewiedza, a na drugim miejscu stoi gniew, który nie jest tak zdradliwy i o wiele łatwiej go porzucić. Najłatwiej z nich wszystkich rozpoznać pożądanie, które jawi się jako najmniej negatywne, ale najtrudniej jest je porzucić, ponieważ mieści się w tej samej kategorii odczuć co miłość, współczucie czy tolerancja. Wszystkie te doznania łączą się często z potrzebą kontaktu fizycznego.

Ponieważ ludzie żyją w świecie pożądania, cielesność stanowi szczególnie silny pierwiastek człowieczeństwa. To wyjątkowo skuteczny wyzwalacz emocji, które można następnie wykorzystać jako część duchowej ścieżki. Podążanie taką ścieżką fizycznego zjednoczenia wymaga od nas, byśmy poddali się jej bez reszty. Adepci wstępujący na nią nigdy nie powinni o niej myśleć jak o osobistej relacji z drugą osobą. Jeśli nie potrafimy się przed nią powstrzymać, powinniśmy przynajmniej zdawać sobie sprawę, że nie jest to jakaś romantyczna, tkliwa historia pełna czułostek i trzymania się za ręce. Powinno nam przyświecać autentyczne pragnienie wykorzystania tej bliskości na duchowej ścieżce. Przy takim nastawieniu jest dość prawdopodobne, że wszyscy odniosą z niej jakiś pożytek.

Wiadomo, że nawet w obecnych czasach są guru i uczniowie, którym udało się podążać tą duchową ścieżką, co dla wielu jest niesłychanie inspirujące. Sam miałem okazję poznać kilku najznamienitszych mistrzów, jakich wydał świat, którzy spędzali czas w towarzystwie szlachetnych praktykujących kobiet, a dzięki sile ich związków wszystko rozkwitało na poziomie fizycznym i duchowym. Takie związki funkcjonowały nie tylko w przeszłości, ale i współcześnie, choć z oczywistych powodów nie mogę wymieniać nazwisk.

Takiej doskonałej ścieżce jedności naturalnie towarzyszą liczne błogosławieństwa. Podobnie jak wschodzące słońce sprawia, że rozkwita kwiat lotosu, te niezwykłe kobiety i ich wyjątkowy sposób manifestowania się w przestrzeni sprawiają, że w istotach budzi się mądrość, praktyka duchowa dojrzewa i wszyscy odnoszą wiele pożytku. Zdarzyło się kiedyś, że zwyczajny notatnik, który pewna egzaltowana partnerka podarowała swemu mistrzowi joginowi, przeobraził się niedługo potem w zbiór najważniejszych komentarzy, jakie kiedykolwiek napisano na temat praktyki duchowej. Po śmierci tego jogina miałem okazję ponownie ujrzeć jego partnerkę. W jej sposobie bycia czuło się niemal fizyczną obecność jej mistrza. Podobne sytuacje zdarzały mi się kilkakrotnie.

Znacznie częściej jednak bywamy świadkami tego, jak ludzie coraz bardziej się gubią i tracą twarz. Liczba guru zdolnych oświecać istoty za pomocą współżycia seksualnego wcale nie rośnie, chociaż z perspektywy ścieżki duchowej sytuacja taka nie jest niemożliwa. Nie zapominajmy, że w tantrze wszystko może się stać ścieżką, z wyjątkiem błędnego poglądu, chciwości i szkodliwych, negatywnych myśli.

Istnieje jeszcze jeden powód – choć wspomnę o nim tylko pobieżnie – dla którego relacja seksualna między dwojgiem praktykujących może zostać wykorzystana jako duchowa droga. Otóż w ten sam sposób, w jaki pocierając dwa kawałki drewna, możemy rozniecić ogień, z umiejętnego zjednoczenia dwóch pozornie przeciwnych płci może powstać błogość, a wraz z nią – najwyższa mądrość.

=====
Fragment książki „Guru pije burbon?”. Tłumaczył Bartłomiej Męczyński.
=====