NIESFORNA MAŁPA

Dilgo Khjentse Rinpocze (1910-1991) był wysoko urzeczywistnionym mistrzem medytacji, uczonym i poetą, a zarazem głównym dzierżycielem linii njingma buddyzmu tybetańskiego. Niespotykana głębia jego duchowej realizacji sprawiała, że dla wszystkich, którzy mieli okazję go spotkać, stawał się żywym ucieleśnieniem miłującej dobroci, mądrości i współczucia.

Jako oddany propagator bezstronnego ruchu rime Khjentse Rinpocze cieszył się szacunkiem wszystkich szkół buddyzmu tybetańskiego i był nauczycielem wielu wybitnych mistrzów, w tym J.Ś. XIV Dalajlamy. Niestrudzenie pracował dla Dharmy, publikując teksty, wznosząc klasztory i stupy i udzielając wskazówek dziesiątkom tysięcy ludzi na całym świecie. Pozostawił po sobie dwadzieścia pięć tomów pism w języku tybetańskim.

Obszerną autobiografię Rinpocze, opatrzoną wspomnieniami uczniów i przyjaciół, znajdziecie w naszej księgarni: „Lśniący Księżyc”.

=====

Niesforna małpa

Zwyczajny, codzienny umysł jest równie kapryśny jak niesforna małpa, przeskakująca od zadowolenia do złości, zależnie od tego, czy damy jej kęs jedzenia, czy podniesiemy na nią kij. W każdej chwili umysł przeskakuje na coś nowego. Nawet jeśli przez chwilę ogarnia nas oddanie dla guru, po chwili popadamy w uporczywe myślenie o przedmiocie, który pragniemy posiąść. Strumienie myśli i uczuć nie przestają się zmieniać, są jak kształty chmur poruszanych przez wiatr, jednak my nadajemy im olbrzymie znaczenie. Stary człowiek, który przygląda się zabawie dzieci, wie dobrze, że wszystko, co się między nimi dzieje, nie jest ważne. Nie ekscytuje się ani nie irytuje, podczas gdy dzieci traktują swoją zabawę bardzo poważnie. Jesteśmy dokładnie tacy jak one! Kiedy cierpimy, zamiast zrozumieć, że to, co przeżywamy, jest rezultatem naszych przeszłych negatywnych działań, i zamiast mentalnie przyjąć na siebie cierpienia wszystkich istot, jesteśmy przygnębieni i zasmuceni swoimi problemami. Mówimy sobie, że przecież po takiej ilości praktyki nie zasługujemy na cierpienie, powątpiewając w siłę błogosławieństwa mistrza i Trzech Klejnotów. Taka postawa tylko zwiększa nasze trudności.


To umysł tworzy samsarę i nirwanę. A przecież nie są one niczym specjalnym, to tylko myśli. Kiedy rozpoznacie pustość myśli, stracą moc zwodzenia was. Ale dopóki uważacie je za rzeczywiste, będą wam sprawiać problemy, jak dzieje się to od niezliczonych przeszłych egzystencji. Żeby nauczyć się panowania nad umysłem, musicie wiedzieć, co należy robić, a czego unikać, ponadto powinniście uważnie kontrolować wszystkie swoje czyny, słowa i myśli.

Umysł pojawia się w ciele na chwilę, jest jak gość w domu. To umysł poprzez ciało przeżywa kształty, dźwięki, zapachy, bodźce dotykowe. Kiedy umysł odchodzi, ciało staje się trupem. Nie dba już o piękno i brzydotę, o obelgi i pochwały. Nie cieszy go już brokatowy ubiór ani nic nie boli podczas kremacji. Ciało niewiele różni się od grudy ziemi lub kamienia. Kiedy umysł oddziela się od ciała, mowa, która jest pomiędzy nimi, również znika, tak jak milknące echo. Spomiędzy ciała, mowy i umysłu to umysł się liczy i to jego należy zmienić poprzez praktykę Dharmy.

Dzięki bezpośredniemu rozpoznaniu pustej natury umysłu ustaje lgnięcie, a zaciemniające myśli tracą swą władzę. Bodhisattwowie pomagają innym, jednak nie liczą na rewanż czy na pochwały swojej szczodrości. Nie są przywiązani do swej szlachetności. Taka właśnie jest absolutna natura Buddy Kochające Oczy, pustość i współczucie.

=====
Źródło: Dilgo Khjentse Rinpocze, „Skarb Serca Buddów” (Wydawnictwo Rogaty Budda, 2013). Tłumaczyła Dorota Bury.
=====