Jonge Mingjur Rinpocze – nerwowy przełom

„Z perspektywy czasu moim ulubionym określeniem na to, przez co przechodziłem, jest „nerwowy przełom”. Całkowicie odcięty od przeczy, które rozpraszają nas w codziennym życiu, znalazłem się w sytuacji, kiedy przyszło mi stawić czoło własnemu umysłowi – a w tamtym czasie nie stanowił on zbyt przyjemnego pejzażu, w który można by się dzień w dzień wpatrywać. Tygodnie mijały, a ja miałem wrażenie, że emocjonalny krajobraz, na który spoglądałem, stawał się coraz bardziej przerażający. W końcu, po roku odosobnienia, musiałem zdecydować, czy spędzić kolejna dwa lata schowany w pokoju, czy przyjąć całą prawdę, jaką wyniosłem z lekcji mojego ojca i innych nauczycieli: że wszystkie problemy, których doświadczyłem, były nawykami myśli i postrzegania zakorzenionymi w moim umyśle.

Postanowiłem podążać za tym, czego mnie nauczono. Przez trzy dni medytowałem w pokoju, używając wielu z technik opisanych dalej w książce. Stopniowo zacząłem przekonywać się, jak słabe i przemijające były myśli i emocje, z którymi się męczyłem przez lata. Siedząc cicho, obserwowałem, jak szybko – i pod wieloma względami nielogicznie – myśli i emocje przychodziły i odchodziły. Doświadczyłem wprost, że nie były tak prawdziwe i solidne, jak by się mogło wydawać. Kiedy przestałem wierzyć w historię, które opowiadały, zacząłem dostrzegać „autora”, który za nimi stoi – nieskończenie rozległą, nieskończenie otwartą świadomość, będącą naturą samego spokoju.

Jakakolwiek próba uchwycenia w słowach bezpośredniego doświadczenia natury umysłu jest niemożliwa. Można jedynie powiedzieć, że jest ono niezmiernie spokojne, a po ustabilizowaniu – praktycznie niewzruszone. To doświadczenie absolutnie cudownego samopoczucia, które promieniuje przez wszystkie fizyczne, emocjonalne i umysłowe stany – nawet te zwykle określane mianem nieprzyjemnych. Owo właśnie samopoczucie. bez względu na zmienność zewnętrznych i wewnętrznych doświadczeń, jest jednym z najbardziej wyraźnych sposobów na zrozumienie tego, co buddyzm określa mianem „szczęścia”. Miełem jedyny w swej naturze przywilej, że udało mi się uchwycić ten stan podczas trzydniowego odosobnienia.

Po trzech dniach opuściłem pokój, aby ponownie dołączyć do grupowej praktyki. Pokonanie niepokoju, który towarzyszył mi w dzieciństwie, i urzeczywistnienie poprzez bezpośrednie doświadczenie tego, czego mnie uczono, zabrało mi około dwóch tygodni. Od tej chwili nie doświadczyłem żadnego ataku lęku. Poczucie spokoju, pewności i dobrego samopoczucia, które były wynikiem tego przeżycia – nawet w warunkach, które z obiektywnego punku widzenia można by określić jako stresujące – nigdy nie osłabły. Nie przypisuję sobie żadnej zasługi w osiągnięciu tej przemiany. Pojawiła się wyłącznie dzięki bezpośredniemu zastosowaniu prawdy, przekazanej przez moich poprzedników”.

Jonge Mingjur Rinpocze – ŻYJ Z RADOŚCIĄ (strony 36-37)