Jarosław Wierny – Czy można sklonować Buddę?

Prof. Barbara Stanosz, filozof, Uniwersytet Warszawski:
Zakazy mogą tylko opóźnić postępy badań naukowych, nie mogą im zapobiec. Byłoby to odwlekanie nie tylko zagrożeń, lecz także pożytków ze wzrostu wiedzy, w tym takich, których z góry nie potrafimy dostrzec i docenić. Larum wobec klonowania jest reakcją irracjonalną, choć nietrudną do wyjaśnienia. Jednym z jej źródeł są zaburzenia w wyobraźni człowieka nękanego obrazami filmowymi, które łączą gatunek horroru z science fiction. Źródłem głównym jest jednak świadomość, że nauka wkracza do jednego z ostatnich bastionów religii – że człowiek może posiąść kompetencje Kreatora. W jednych budzi to uczucie metafizycznej grozy, w innych oburzenia z powodu zaborczości świeckiego rozumu: zrehabilitowaliśmy wam Galileusza i Darwina, ale dość już tego!

(z art. Ewy Czaczkowskiej, „Rzeczpospolita”, 8-9 marca 1997)

SOBOWTÓR PANA KOWALSKIEGO

W dzisiejszych czasach technologia rozwinęła się do tego stopnia, że istnieje realna możliwość klonowania, czyli duplikowania żywych organizmów, nawet o bardzo skomplikowanej budowie. Przykładem jest chociażby owca Dolly, którą udało się „wyhodować” w laboratorium. Możliwość klonowania ludzi niesie ze sobą poważne pytania związane z etyczną stroną takiego procederu. Dlatego też warto poruszyć ten temat.

Na początku należy wyjaśnić czym jest klonowanie, na czym ono polega. Przeciętny pan Kowalski, nie obeznany z zagadnieniem, wyobraża sobie ze zgrozą, jak to zamaskowani napastnicy wpychają go do dużej czarnej skrzyni, z której po chwili wychodzi dwóch identycznych panów Kowalskich – z tym, że tylko jeden z nich jest autentycznym panem Kowalskim. Który?

W rzeczywistości sprawa wygląda całkiem inaczej. Aby sklonować jakiś organizm wystarczy jedna komórka. Pojedyncza komórka zawiera całą informację o fizycznym organizmie, a to za sprawą substancji o nazwie kwas dezoksyrybonukleinowy (DNA). Jest to skomplikowana struktura chemiczna, która spełnia rolę matrycy, zawierającej wszystkie niezbędne informacje służące do stworzenia organizmu. Wszystkie istoty żywe są zbudowane z białek – DNA determinuje rodzaj białka, jaki może wytwarzać określone stworzenie, zatem DNA jest pewnego rodzaju „szkicem” tej istoty. DNA „podzielone” jest na „jednostki”, które nazywamy genami, są one odpowiedzialne za przekazywanie cech komórkom potomnym. W miarę wzrostu organizmu komórki dzielą się. Charakterystyczną cechą kwasu dezoksyrybonukleinowego, jest to że jest on zdolny do samopowielania się – zanim komórka rozpocznie podział, jej DNA podwaja się w procesie replikacji. Proces ten zostaje zakończony tuż przed podziałem komórkowym. Dwie cząsteczki potomne są takie same jak cząsteczka macierzysta1.

Każda istota ludzka zaczyna życie jako pojedyncza komórka, która powstaje z połączenia się komórki męskiej (plemnika) i żeńskiej (jaja). W ciągu kilku godzin po zapłodnieniu komórka jajowa, zwana odtąd zygotą zaczyna się dzielić na dwie identyczne pod względem materiału genetycznego, które z kolei dzielą się dalej. Znając naturalny proces podziału komórkowego można sztucznie rozdzielić zapłodnioną komórkę i doprowadzić do powstania dwóch identycznych genetycznie organizmów. Możliwe jest także wyodrębnienie z komórki dorosłego organizmu jej jądra, które zawiera wszystkie dane genetyczne i „wszczepienie” go do komórki jajowej, z której wcześniej usunięto jej własne jądro. Tak zmodyfikowane komórki umieszcza się następnie w ciele kobiety, ponieważ tylko w naturalnych warunkach może dojść do rozwoju organizmu ludzkiego. Pan Kowalski może spać spokojnie, jego klon nie podszyje się pod niego i nie odbierze mu dotychczasowego dorobku życia, chociaż może się zdarzyć, że w przyszłości spotka młodszego od siebie o kilkadziesiąt lat swojego brata bliźniaka, który byłby jednocześnie jego synem.



CHRZEŚCIJAŃSTWO I AKT STWORZENIA

Jak Kościół katolicki odnosi się do technologii klonowania organizmów? Przytoczę wypowiedzi arcybiskupa prof. Józefa Życińskiego, jakich udzielił w wywiadzie dla „Magazynu Gazety Wyborczej” (5/98). Warto zapoznać się ze zdaniem chrześcijańskiego teologa na temat powstania człowieka:

Inaczej mówi o pochodzeniu człowieka filozof, inaczej teolog, inaczej biolog. Jednak każdy z nich może przedstawić swoje racje tak, że nie będzie konfliktu dopełniających się teorii. Dlatego uważam, że człowiek stworzony przez Boga wyłonił się ze świata przyrody zgodnie z mechanizmami, które dziś ukazują nauki przyrodnicze.

W encyklice z 12 sierpnia 1950 roku „Humani generis” papież Pius XII głosił: „Biologiczna ewolucja jest zgodna z wiarą w Boga, aczkolwiek do stworzenia ludzkiej duszy konieczna jest interwencja Boga”.

Ostatnie wydarzenia, np. sklonowanie owcy Dolly czy zmodyfikowanych genetycznie bezgłowych kijanek żab na uniwersytecie w Bath, rodzą podstawowe pytanie filozoficzne: na ile człowiek może mieć wpływ na bieg ewolucji. To są obecnie wielkie, dramatyczne zagadnienia natury etycznej.

Jaka jest medyczna korzyść z klonowania czyli replikowania człowieka? Chyba tylko taka, że ktoś chce sobie stworzyć prywatny „magazyn” części zamiennych do przeszczepów. To przerażające.




Każda nowa technologia niesie ze sobą zarówno korzyści jak i zagrożenia. Każda nowa technologia może stać się przedmiotem nadużyć, gdyby jednak człowiek zawsze myślał w ten sposób to do dnia dzisiejszego marzlibyśmy w jaskiniach, ponieważ siedzenie przy ogniu mogłoby być zbyt niebezpieczne. Na szczęście człowiek dzięki swej inteligencji, może przewidzieć potencjalne zagrożenia i przeciwdziałać im. Różnie z tym bywa ale nie jest to już wina technologii tylko systemu prawnego. Technologia sama w sobie nie jest ani zła ani dobra, to od człowieka zależy do jakich celów ją wykorzysta. Dzięki technice klonowania możliwe jest zastosowanie odpowiedniej terapii płodu, obciążonego wadami rozwojowymi. Przyszli rodzice nie muszą decydować się na wychowywanie ciężko chorego, upośledzonego dziecka, nie muszą też decydować się na aborcję. Może zostać zastosowana terapia genowa płodu, dzięki której ich dziecko urodzi się zdrowe, pozbawione skaz genetycznych. Inżynieria genetyczna daje także nadzieję na skuteczną walkę z chorobami. Wprowadzenie genów do komórek mózgu być może pewnego dnia okaże się metodą spowolnienia lub nawet odwrócenia zmian zwyrodnieniowych wywołanych chorobami neurologicznymi np. choroby Parkinsona, Alzheimera. Teoretycznie możnaby również powstrzymać rozwój raka i AIDS. Dokładniejszy opis takich zabiegów przedstawiony jest w „Świecie Nauki” 8/97.

Przypuszczam, że lęk Kościoła wobec możliwości replikacji i hodowania organizmów ludzkich, ma swe podłoże w lęku przed konfrontacją z rzeczywistością. Systemy oparte na dogmatach, w które trzeba wierzyć, mogą załamać się w chwili, kiedy udowodnione zostanie coś co stoi w sprzeczności z ustaloną „prawdą”.

Chrześcijański myśliciel, dla którego Bóg jest źródłem zasad moralnych i stworzycielem człowieka może dojść tylko do dwóch skrajnych wniosków:

1. Jeśli klon posiada świadomość samego siebie oznacza to, że podczas procesu klonowania została w sposób syntetyczny stworzona świadomość czyli Bóg nie istnieje, bądź też, że nie jest on stwórcą człowieka.

2. Jeżeli klon nie posiada samoświadomości, oznacza to, że nie jest on istotą ludzką chociaż posiada ludzki organizm a zatem Bóg jest stworzycielem rodzaju ludzkiego.

Dla chrześcijańskiego teologa łatwiejsza do zaakceptowania i wygodniejsza jest druga teza, która nie zaprzecza istnieniu Boga stwórcy. Jednocześnie popada on w dylemat czy należy klonować organizmy ludzkie czy też nie?

Jak wcześniej wspomniałem klonowanie polega na fizycznym „skopiowaniu” zestawu genów danego organizmu. Jeśli świadomość ludzka stworzona przez Boga nie jest związana z genami2, które są przecież istniejącymi fizycznie substancjami to w takim razie współczesna technologia nie jest w stanie wyhodować pełnej istoty ludzkiej obdarzonej świadomością. Jeżeli jest rzeczywiście tak jak naucza Kościół, że tylko Bóg może stworzyć duszę człowieka, to w takim razie proces klonowania dostarczy istoty będącej jedynie fizyczną kopią organizmu ludzkiego. Klon nie jest obdarzony samoświadomością, czyli nie przynależy on do gatunku homo sapiens, podobny jest raczej bezmyślnym zwierzętom, które stwórca ofiarował człowiekowi aby ten czynił „je sobie poddanymi”. W takim razie zgodnie z moralnością chrześcijańską, która zezwala na wykorzystywanie zwierząt dla dobra ludzi, nic nie stoi na przeszkodzie aby hodować ludzkie ciała jako „banki narządów” do transplantacji.



DHARMA I FAKT ISTNIENIA

Nauki buddyjskie mówią, że każda istota posiada prawo do życia bez względu na to czy jest to człowiek, czy zwierzę. Każda istota pragnie szczęścia. Jako buddysta przychylam się do pierwszej z dwu powyższych tez. Uważam, że jest ona bardziej prawdopodobna? Najprostszym jej sprawdzeniem byłoby po prostu wyhodowanie takiego człowieka „z probówki”… Myślę jednak, że nie jest konieczne stosowanie tak drastycznych metod w celu rozwiązania tej kwestii. Może moje słowa wydadzą się szokujące ale wydaje mi się, że na drodze logicznego rozumowania można wywnioskować czy Bóg stworzył człowieka, czy też nie, czy sklonowany człowiek jest istotą ludzką, czy też nie?

Powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego jako istoty ludzkie jesteśmy obdarzeni świadomością? Skąd się ona wzięła i w jaki sposób ją odczuwamy? Z buddyjskiego punktu widzenia świadomość (umysł) po prostu istnieje od nie mającego początku czasu, a jej osobiste odbieranie przez pryzmat ego jest wynikiem nagromadzonych iluzorycznych wrażeń. Nie istnieje żaden Bóg, który byłby przyczyną stworzenia człowieka. Z drugiej strony świadomości nie można zlokalizować w fizycznym ciele, nie ma jej w sercu, nie ma jej w mózgu czy w innych organach. Jeśli Bóg ją nie stworzył i jednocześnie nie ma ona podłoża materialnego to, w jaki sposób ją postrzegamy?

Zadajmy sobie pytanie „czy mózg jest kreatorem świadomości”? Pozornie odpowiedź na nie jest twierdząca – wielu ludzi nie wierzących w Boga odnosi wrażenie, że świadomość powstaje w mózgu. Zadajmy sobie jednak pytanie pomocnicze: „czy oczy są przyczyną istnienia świata widzialnego”? Tutaj odpowiedź nie nastręcza większych problemów – wiemy, że to nie narząd wzroku jest przyczyną powstawania promieni światła, nie tworzy więc widzialnej rzeczywistości, którą za jego pośrednictwem odbieramy. Oczy są odbiornikiem promieni świetlnych odbijanych przez materię, przetwarzają one widziany obraz i wysyłają go do mózgu. Podobnie sam mózg nie kreuje świadomości, lecz odbiera ją i przetwarza3. Odpowiednio skomplikowany narząd wzroku odbiera coraz wyraźniej, coraz doskonalej obraz widzialny. Im bardziej skomplikowany pod względem złożoności swej struktury jest mózg, tym wyższe poziomy świadomości może „odbierać”, osiągając w miarę coraz większego stopnia skomplikowania dostęp do tego wycinka strumienia świadomości, który określamy „samoświadomością”. Mózgi zwierząt to jakby odbiorniki radiowe zdolne wyłapywać audycje radiowe wyłącznie na falach długich, roi się w nich od zakłócających szumów. Ludzki mózg jest jak nowoczesny odbiornik UKF, gotowy do odbierania programów nadawanych także na wysokich częstotliwościach4. Takich odbiorników można wyprodukować według jednego schematu bardzo dużo.

Tak więc sklonowany organizm ludzki, którego mózg byłby dokładną kopią mózgu ludzkiego, dysponowałby sprawnym „odbiornikiem” strumienia świadomości. Taka istota także posiadałaby „samoświadomość” a raczej byłaby zdolna, tak jak i my do jej odbierania. Człowiek „z probówki” byłby więc także pełnoprawną istotą ludzką. Nie widzę powodu, dla którego należałoby „produkować” takich ludzi, i tak wciąż narzeka się na przeludnienie Ziemi. Tylko człowiek niespełna rozumu albo mający bardzo złe zamiary mógłby wpaść na taki pomysł. Wdrożenie w życie nowej technologii może stać się naprawdę bardzo niebezpieczne, jeśli nie narzuci się jej pewnych ograniczeń, które będzie można należycie egzekwować. Z drugiej strony technologia klonowania daje szansę wszystkim tym, którzy mogliby żyć ciężko upośledzeni. Nie byliby oni skazani na kalectwo lub śmierć. Lepiej, jeśli urodzi się jeden zdrowy człowiek niż tysiąc chorych ludzi. Dużo zależy od naszej odpowiedzialności – J.Ś. XIV Dalaj Lama na pytanie o moralną stronę inżynierii genetycznej odpowiedział, że „Każdy przypadek powinien być rozpatrywany oddzielnie. Nie można twierdzić, że ma ona jedynie negatywny wpływ”.

Udało nam się wybrnąć z kłopotu, do którego doprowadziły dwie tezy wysnute przez hipotetycznego chrześcijańskiego filozofa. Nie jest konieczne wprowadzenie istoty Boga w proces tworzenia świadomości człowieka, a jednocześnie nie popada się w totalny relatywizm moralny z tego powodu. Prawa moralne nie pochodzą od Boga, pochodzą z czystej wiedzy i współczucia, mają swe głębokie podłoże w rzeczywistości, którą postrzegamy.

Wróćmy jeszcze do tytułu tego artykułu. Czy można sklonować Buddę? Pobierając próbkę z ciała Siddharthy Gautamy, stworzylibyśmy Siddharthę Gautamę Bis, sobowtóra historycznego Buddy. Posiadałby on także ludzką świadomość, ponieważ jego mózg byłby zdolny do jej odbierania. Lecz aby i on stał się Buddą, musiałby mieć identyczną karmę jak dawca genów, ponadto musiałby przeżyć swe życie dokładnie tak samo jak Budda Sziakjamuni. Przykładem mogą być bliźnięta jednojajowe, które w rzeczywistości są produktami naturalnego procesu klonowania zachodzącego tuż po zapłodnieniu (czy w takim razie dusza, którą stwarza Bóg także się dzieli na dwie odrębne dusze?). Ich komplety genów są identyczne. Jednocześnie wiemy, że pomimo fizycznego podobieństwa osobowości bliźniąt jednojajowych różnią się od siebie, każde z nich żyje własnym życiem. Rozpoznanie stanu Buddy nie zależy wyłącznie od genów czy też od stopnia złożoności struktury mózgu. Zależy głównie od doświadczenia i karmy. Zresztą powinniśmy zapytać się o to samego Buddy, tylko on dałby prawidłową odpowiedź, ponieważ tylko on rozpoznał ten stan.

_____________

1 Szczegóły można znaleźć w podręczniku biologii dla szkół średnich.

2 Niektórzy naukowcy zajmujący się socjobiologią, tacy jak prof. Edward Wilson (badający wcześniej społeczności owadzie) z Uniwersytetu Harvarda uważają, iż zjawiska kulturowe i społeczne są całkowicie zdeterminowane genetycznie (Wilson wspomina nawet o tzw. „genie altruistycznym”). W latach 80. genetycy zakwestionowali te poglądy. Wilson stopniowo odchodził od swoich teorii, a w końcu całkowicie je porzucił. Szersze opracowanie na temat najnowszych koncepcji socjobiologicznych można znaleźć w bruLionie nr 28 – m.in. „Memetyka – kulturowa genetyka” autorstwa Mariusza Biedżyckiego.

3 Oprócz tradycyjnie przyjętych w świecie Zachodu zmysłów (wzrok, smak, zapach, dotyk i węch), w buddyzmie uważa się, iż szóstym zmysłem jaki posiadamy jest świadomość. Tak więc analogia do sposobu działania zmysłu wzroku jest z buddyjskiego punktu widzenia jak najbardziej właściwa – tak jak narządem zmysłu wzroku są oczy, tak też narządem zmysłu świadomości jest mózg. J.Ś. XIV Dalaj Lama wspomina o powierzchownej warstwie świadomości umysłu – określenie to odnosi się do „zwykłego, codziennego funkcjonowania umysłu, w którym rejestruje on, wiąże ze sobą, układa i magazynuje wrażenia zmysłowe. Nie jest to najwyższe piętro umysłu” (wywiad Renee Weber z Dalaj Lamą w „Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka”).

4 Znany popularyzator nauki i myśliciel Hoimar von Ditfurth w podobny sposób interpretuje funkcje ludzkiego mózgu, natomiast Aldous Huxley w swym psychodelicznym eseju „Drzwi percepcji” cytuje dr C.D. Broadem’a, filozofa z Cambridge: „uczynilibyśmy dobrze rozważając poważniej niż dotąd wysuniętą przez Bergsona teorię pamięci i spostrzegania zmysłowego. Sugerował on, że funkcją mózgu, układu nerwowego i organów zmysłowych jest przede wszystkim selekcja, a nie tworzenie. Każdy człowiek jest w każdym momencie zdolny pamiętać wszystko, co mu się przydarzyło i spostrzegać wszystko, co się dzieje gdziekolwiek we wszechświecie. Funkcją mózgu oraz układu nerwowego jest chronienie nas przed przytłaczającym, mogącym przyprawić o dezorientację wpływem tej masy w głównej mierze bezużytecznej i nieistotnej wiedzy poprzez wyłączenie większości z tego, co w przeciwnym razie nieustannie spostrzegalibyśmy i zapamiętywali oraz pozostawienie tylko bardzo małego i szczególnego wycinka, który miałby praktyczne znaczenie.” Dr Rupert Sheldrake, biochemik i filozof, w zbiorze wywiadów Renee Weber („Poszukiwanie jedności. Nauka i mistyka” Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1990), przedstawił podobną analogię pomiędzy mózgiem a odbiornikiem radiowym, jednak w nieco innym kontekście.

Źródło: Magazyn CyberSangha Nr 3