Stephen Batchelor – Brak bezpieczeństwa
„W dzieciństwie nie chodziłem do kościoła. W szkole zostałem zwolniony z zajęć, na których czytano Pismo Święte, toteż ominęła mnie nauka o religii chrześcijańskiej będąca stałym elementem brytyjskiego programu nauczania. Pamiętam, ze kiedy miałem osiem albo dziewięć lat, zwróciłem na program radiowy BBC, w którym powiedziano, że mnisi buddyjscy unikają chodzenia po trawie z obawy, ze zdeptaliby owady. Często się potem zastanawiałem, czy to pierwsze, bardzo pozytywne wyobrażenie na temat mnichów buddyjskich odegrało później jakąkolwiek rolę w moim wyborze buddyzmu jako ścieżki duchowej, czy też może przywołałem to stwierdzenie, bo z perspektywy czasu pozwalało mi ono zracjonalizować nietypową decyzję, którą podjąłem – że sam zostanę mnichem buddyjskim.
Od wczesnych lat nie dawało mi spokoju, że bardzo rzadko przeżywam chwile prawdziwego zadowolenia. Zdawałem sobie sprawę, że zmartwienia nieustannie dają o sobie znać albo w samym środku, albo przynajmniej na obrzeżach mojej samoświadomości. Pamiętam, jak leżałem nocą, próbując zatrzymać natłok niepojących myśli. Byłem zdumiony, że szkolni nauczyciele nie potrafią udzielić odpowiedzi na – jak mi się zdawało – najważniejsze pytanie: dlaczego byciu żywym człowiekiem towarzyszy to powodujące mdłości i dezorientacje poczucie braku bezpieczeństwa? Wydawało się, ze tradycyjne przedmioty – takie jak geografia, historia, matematyka i język angielski – celowo unikają odpowiedzi na najistotniejsze pytania. Gdy tylko poczułem przedsmak tego, czym jest filozofia, zacząłem zastanawiać się, dlaczego nie uczą jej w szkole. Umacniała się moja sceptyczna postawa wobec religii, gdyż nie potrafiłem pojąć, jaki pożytek czerpią z wiary znani mi pastorzy i duchowni. Wydawali mi się albo nieszczerymi, wyniosłymi pobożnisiami, albo jowialnymi niedorajdami”.
Stephen Batchelor – WYZNANIA BUDDYJSKIEGO ATEISTY (strony 24-25)